czwartek, 31 marca 2016

Rozdział 11 – Niespodziewane małżeństwo


Chcemy dowodów, że nikt nikogo z nas nie skreślił,
na to, że życie tutaj będzie odbiciem po śmierci,
że nasze dzieci tu urodzą się bez skazy,
by nie bać się tej chwili, w której rodzisz się dwa razy.
Jopel & Komar – Chcemy dowodów

Patrzyłam na człowieka, który moim zdaniem bredził. Zastanawiałam się czy jest po prostu mitomanem, czy może jest aż tak mocno upalony, że nie zdaje sobie sprawy z tego jakie bajki opowiada. Nina miała siedemnaście lat, a ja znałam polskie prawo i wiedziałam, że siedemnastolatka nie może, ot tak, wyjść sobie za mąż, bez zgody sądu, rodziców...
Kurwa, przecież ktoś, by wiedział! – krzyczało we mnie.
Iwan, a właściwie Dariusz Iwanicki, jeśliby zawierzać jego policyjnej legitymacji, najwyraźniej był człowiekiem nie tylko kłamiącym, ale także czytającym w myślach, bo bez zabierania głosu, odpowiedział na moje niewypowiedziane pytanie. Jak to uczynił? Pewnością w oczach, tak mocną, że aż namacalną bez konieczności dotykania, oraz dłonią, którą wskazał w bok. Sądziłam, że tam będzie stała Nina i nagle cała zagadka zostanie rozwikłana, ale nie, a przynajmniej nie dokładnie tak było. Nina Malicka faktycznie znajdowała się w pomieszczeniu, tyle tylko, że na wskazanej fotografii... ślubnej fotografii.
Podeszłam bliżej komody i wzięłam w dłonie drewnianą ramkę ze złotymi zdobieniami. Darek musiał włączyć światło, bo nagle rozświetliła się żarówka starego żyrandola, zawieszonego niemal centralnie nad moją głową. Dziewczyna w białej, skromnej sukience była uśmiechnięta, a mężczyzna obok niej, przywdział czarny garnitur i także się radował, obejmując ją w pasie i całując po szyi.
To była jakaś ustawiona sesja? – zgadywałam, bo ciągle nie wierzyłam w to, by tych dwoje mogło być małżeństwem.
Iwan nie odpowiadał, więc odwróciłam się w jego stronę. Siedział w tym samym miejscu co poprzednio i kręcił głową, a potem uniósł prawą dłoń i pomachał do mnie obrączką, wciśniętą na swój serdeczny palec.
Nie wierzę.
Chcesz więcej dowodów? – zapytał i niedbale, dwukrotnie wzruszył jednym ramieniem, tym prawym. To chyba był u niego taki tik nerwowy, spowodowany nałogowym paleniem marihuany.
A masz?
Zamilkł, zrobił krzywą minę, marszcząc przy tym nos. Jego policzki, w dużej mierze okalane, równo przystrzyżonym zarostem zadrgały, jakby mężczyzna się czymś denerwował. W końcu wstał i podszedł wolnym krokiem do laptopa. Otworzył go i zaczął odpalać. Wpisał hasło.
Znasz? – wypaliłam nieco bez zastanowienia.
Posłał w moim kierunku pełne politowania spojrzenie, westchnął i oznajmił:
Jestem jej mężem – przypomniał, czym sprawił, że się zaśmiałam kpiąco, bo ja ciągle nie dowierzałam w taką okoliczność. – Tu są nagrania – dodał.
Jakie? – dopytywałam, podchodząc bliżej. Stanęłam przy jego prawym boku, gdy się pochylał nad klawiaturą.
Jakie chcesz? – Najechał myszką na pierwsze, ale nie kliknął. – Ślub, a tu pierwsze takie dłuższe spotkanie – najechał kursorem na inne, a potem na kolejne. – Taniec, seks, kłótnia, szarpanina, znowu seks i godziny rozmów o niczym, i o czymś. Nagrywaliśmy wszystko, tyle ile się dało i ciągle będziemy tak robić. – Spojrzał na mnie szklącymi się oczami.
Po co? – dopytywałam, ale już jego pleców, bo odstąpił na środek pokoju, dając mi tym samym dostęp do laptopa Niny Malickiej... Iwanickiej?
Nie zostało mi dużo czasu – wyznał, posiłkując się z zapalniczką, która nie chciała załapać. W końcu jednak się udało. Tym razem nie palił trawki, a najzwyklejszego papierosa.
Podszedł do okna, otworzył je, oparł się łokciami o parapet i palił, a ja w tym czasie kliknęłam na jeden z plików formatu mp4.

Zobaczyłam futrynę, uchwyconą kamerą, która nieustannie się do niej przybliżała, by pchnąć lekko uchylone drzwi. Za drzwiami znajdowała się skromna, niewielka kuchnia, a w niej kobieta, przynajmniej na to wskazywało zbliżenie na nieszczupłe, ale też nieotyłe uda oraz krągłe pośladki, okryte bladozielonymi figami.
Co robisz? – zapytał męski głos. Należał do Iwana i nie miałam co do tego wątpliwości.
Śniadanie – odpowiedziała warkliwie, agresywnie.
Kamera powoli sunęła po ciele nastolatki, aż dotarła do lekko falowanych, blond włosów, które były w całkowitym nieładzie, jedynie gdzieś spięte po boku, w bardzo niechlujny sposób.
Nie chcą się skurwysyny przewracać – marudziła, a Iwan dał zbliżenie na coś co zapewne miało być naleśnikiem, ale obecnie paliło się na patelni, gdy Nina usiłowała wsunąć pod spód długi nóż.
Potem kamera zjechała z nieudanego śniadania i została nakierowana na jędrny biust. Jędrny i nagi, bo biała koszula, którą nastolatka miała na sobie, była zapięta tylko na dwa przypadkowe guziki i to te w okolicy pępka. Nie miała stanika.
Naleśniki poczekają – stwierdził, chwytając szybko i agresywnie za jedną pierś. Naprał dłonią tak, że dziewczyna wpadła na pożółkłe drzwi lodówki, ale nie marudziła, ani nie zgłaszała głośnych protestów.
Kamera wirowała, wariowała, obraz się trząsł, a oni całowali. Namiętnie, zachłannie, stricte erotycznie, jakby im miało siebie nawzajem zabraknąć.
Iwan niespodziewanie wcisnął pauzę.
Wystarczy, dalej jest niecenzuralnie. Nie chcę cię gorszyć. – Uśmiechnął się złośliwie i wyjął telefon komórkowy z kieszeni dżinsów, a następnie nowy z pudełka, które wydobył ze zwykłego, takiego workowego plecaka. – Rozwalił się stary, a muszę zadzwonić – wyjaśnił i kucnął przy skórzanym pufie, zaczął przekładać kartę.
Nie było cię w domu – wywnioskowałam po tym właśnie plecaku, z którego wysypywały się skarpetki i slipy, ale także wystawał bilet kolejowy. – Byłeś z Niną? – kontynuowałam z nadzieją, że odpowiedź będzie twierdząca.
Iwan dalej bawił się telefonem, długi czas milczał, ale w końcu na mnie spojrzał. Miał dziwną melancholię w oczach.
Hubert napisał, że Niny nie ma. Ojciec Niny też... kurwa – przeklął i usiadł niechlujnie na podłodze. Przetarł twarz dłonią, szczególnie usta i zarost.
Przecież mówiłam ci, że jej szukam – przypomniałam.
Jeśli Darek wcześniej był blady, a był, to teraz wyglądał jak żywy trup. Jego usta posiniały, białka oczu poczerwieniały, a ciemny zarost i niezwiązane kosmyki lekko kręconych, kruczoczarnych włosów kontrastował z jasną karnacją na policzkach.
To chyba był ten moment, w którym miałam szansę o coś podpytać i postanowiłam o ten ślub, bo ciągle mi w tym coś nie pasowało. Ciekawiło mnie też gdzie mężczyzna wyjechał, ile go dokładnie nie było, czy Nina wie, że dzisiaj miał wrócić, bo być może naprawdę uciekła i to w jego ramionach, będzie starała się znaleźć schronienie.
Byłem u matki i w szpitalu – odpowiedział.
A w pracy? – zapytałam, bo przypomniało mi się, że mężczyzna jest policjantem.
Mam wolne – odparł. – Na lekarskim jestem.
Nie przybyłeś tu służbowo? – dopytywałam.
Pokręcił głową i wstał. Wybrał czyjś numer i przyłożył słuchawkę do ucha.
Jest sygnał – rzucił od niechcenia, jakby sam do siebie, jednocześnie przechadzając się po pokoju.
Musiałam przyznać, że miał fajny głos, taki zachrypły, bardzo męski, przez większość kobiet zapewne uważany za seksowny. Zaczęłam zastanawiać się co Nina w nim widziała. Czy też spodobała jej się jego mowa czy może styl, którego moim zdaniem wcale nie miał?
Nie odbiera – powiedział nagle i wystraszył mnie tym na tyle, że aż się zatrzęsłam, i otworzyłam szeroko oczy.
Nina? – zgadywałam.
Tak. Wysłała mi SMS-a z innego numeru. Napisała, że to jej nowy i nic mi nie jest, nie martw się.
A teraz nie odbiera – wywnioskowałam.
Zatłukę gówniarę jeśli coś wykombinowała – szepnął do siebie i przysiadł na brzegu bujanego krzesła. Rozkraczył nogi i wsparł łokcie na kolanach.
Co miała wykombinować? – podpytywałam, choć jego zatłukę gówniarę wcale nie przypadło mi do gustu.
Spojrzał na mnie nagle, agresywnie.
A skąd mam wiedzieć!? – wrzasnął zdenerwowany. – Nie było mnie – przypomniał już odrobinę spokojniej.
Dobrze, nie denerwuj się. Ja ciągle jej szukam.
Włamując się do cudzych mieszkań – wytknął z cynicznym uśmieszkiem.
Nie wiedziałam, że jesteś jej mężem. Nadal w to nie wierzę, bo Nina ma tylko siedemnaście lat....
Przerwał mi samym tym jak się poruszył, swoją mimiką, westchnięciem wskazującym na irytację.
Nina jest porządna. Oczywiście ma tam swoje za uszami, jak każdy, ale po tym co robiła jej matka, przed seksem chciała mieć pewność. Dałem jej ją, namiastkę tej pewności, obrączką.
Co robiła jej matka? – Przysiadłam na pufie i wyczekiwałam kontynuacji tej historii.
Iwan się lekko i żałośnie zaśmiał, z takim politowaniem. Zastanawiałam się czy lituje się nad tym, że ja tak mało wiem, czy nad przeszłością pani Malickiej.
Nina nie chciała seksu bez ślubu, nie chciała związku bez ślubu, więc załatwiłem ślub. Przekręciła jakoś Roberta, jakąś wycieczką i pojechaliśmy do mojego rodzinnego miasta. Hubert i Sandra pojechali z nami, jako świadkowie. Oczywiście ze względu na jej wiek, cywilny nie był możliwy, ale bierzmowanie miała i sakrament mogła przyjąć.
To już nielegalne. Zniesiono – zauważyłam. – Teraz są tylko konkordatowe.
Bla, bla, bla. Nie miałem dużo czasu. Nie mogłem czekać do jej osiemnastki. Ksiądz się zgodził.
Udzielił wam sekretny ślub. – Zaśmiałam się lekko, jakbym nie dowierzała, a potem nagle spoważniałam. – Jak to nie miałeś za dużo czasu?
Tak, sekretny. – Pominął moje pytanie o chorobę, zupełnie tak samo jak wcześniej pominął to o Malickiej. – A teraz pani wybaczy, ale nie mam czasu. Muszę udać się na poszukiwanie żonki. – Uśmiechnął się w taki sposób, że miałam ochotę mu kły wybić i wskazał drogę do wyjścia. – Nie złożę skargi, ani włamania nie zgłoszę – rzucił na odchodne w taki rozbawiony sposób.
Chcę komputer! – krzyknęłam będąc już przy samych drzwiach.
Cały czas szedł za mną, więc nie było dla niego problemem wypchnięcie mnie za próg.
A ja nakaz – powiedział, zamykając mi drzwi przed nosem.
Ze złości i sporego podirytowania tupnęłam nogą i wsiadłam do swojego samochodu, ale nie odjechałam. Iwan coś wiedział, a z pewnością wiedział więcej niż ja, więc pozwoliłam sobie na jego obserwacje. Wcale mnie nie zdziwiło, gdy udał się do Malickiego. Mężczyzna wpuścił go za furtkę, a ja nic nie widziałam, bo akurat ta strona domu, była ogrodzona tym wysokim, drewnianym płotem.

Wyszłam z samochodu i zakradłam się pod ten płot, w okolicy tych zakratowanych okien, które się w nim znajdowały. Miałam szczęście, bo właśnie nieopodal przystanęli Robert z Darkiem. Panowie wymieniali krótkie, bardzo konkretne zdania:
Policjantka u mnie była.
Ale ty nic nie wiesz, nie?
Iwan pokręcił głową i wzruszył kilkakrotnie ramionami.
Pomogę panu jej szukać – zaproponował.
Dzięki. – Poklepał go po ramieniu. – Dużo ostatnio z tobą spędzała czasu.
Tak, ale to temat... temat na inny czas – stwierdził i nagle zapytał – a jak się szanowna małżonka trzyma?
Wolę nie mówić, nie myśleć o tym. Jeśli Ninie się coś stało, to Sylwia tego nie przeżyje – nagle jego głos się załamał. – To ja tego nie przeżyję – dodał płacząc.
Autentycznie Robert Malicki ronił łzy, nawet przysiadł na pobliskiej ławce i wspierając łokcie na kolanach, schował twarz w dłoniach. Dariusz dosiadł się do niego, a ja zauważyłam, że mężczyzna ma dziwną tendencje do zmieniania tematu, gdy jakiś mu nieszczególnie odpowiada. Jego też postanowiłam sprawdzić. Moim zdaniem był dziwny, coś mi w nim nie pasowało.
Panie Malicki – zaczął Iwan i nagle zaniemówił.
Dopiero gdy Robert na niego spojrzał to kontynuował:
Było tak jak mi pan mówił przez telefon, tak?
Tak. – Zawiesił się wzrokiem na swoim rozmówcy. – Hubert odebrał ją z imprezy, przywiózł na magazyn. Ja tam przyjechałem, bełkotała coś bezsensu...
O czym? – wtrącił nagle pan rzekomo policjant.
O... mówiła o jakimś ślubie, że coś mówiła Patrykowi, że nie zaśnie w ubraniu, wymiotowała. Wiesz, jak to pijana.
Dlaczego pan ją zostawił? – Brzmiało niczym oskarżenie.
Musiałem. Musiałem być gdzie indziej.
Gdzie?
Przestań mnie przesłuchiwać. Zawód cię nie zobowiązuje – warknął.
Nie chciałem, by to tak brzmiało. Po prostu wiem z jakimi ludźmi pan się prowadza.
Super i coś jeszcze?
Popełnia pan błąd, ma pan rodzinę...
I chcesz mnie za to zamknąć?
Nigdy nie chciałem! – wrzasnął donośnie. – To nie mój wydział, ja robię w zabójcach. Chodzi mi tylko o Ninę. Jest pan pewien, że pana kumpelstwo nic jej nie zrobiło?
To też twoje kumpelstwo – śmiał zauważyć.
Ten Rusek? Ten burdel tata? – Zaśmiał się.
Właśnie, burdel. – Malicki brzmiał tak, jakby nagle coś sobie przypomniał.
Widziałam jak wyjmuje mały przedmiot z kieszeni kurtki i podaje go Iwanowi.
Niny to było.
Darek przyglądał się chyba zapalniczce. Zabujał się na ławce, oparł, a potem przyjął podobną pozycję do wcześniejszej, czyli wsparł łokieć na kolanie i siedział przez to taki wykrzywiony.
Skąd ją miała? Co tam robiła? – dopytywał ojczym nastolatki. – Ojca szukała?
W burdelu? – zapytał jakby od niechcenia. – Mnie szukała i znalazła. Wtedy znalazła.
Co ty robiłeś w burdelu?
Szczęścia szukałem – odpowiedział szybko, jakby się nie chciał z tego tłumaczyć. – A co robi wolny mężczyzna w burdelu? Pieprzy, nie?
Nigdy nie wyglądałeś na takiego...
Pozory często mylą – urwał temat Iwanicki i wstał z ławki. Zaczął kierować się do wyjścia z posesji, ale nie wrócił do swojego domu.

Darek wsiadł na motocykl, pomimo że wyraźnie kręciło mu się w głowie. Wskazywał na to moment, w którym wsparł się na siedzeniu i omal nie stracił przytomności. Jego kolana niemal dotknęły ziemi, czyli coś musiało go bardzo mocno zaboleć. Jednak to mu nie przeszkodziło w pokonaniu połowy miasta i zaparkowaniu pod blokiem Patryka Stemplewskiego.
Iwan wszedł na górę, a ja postanowiłam zaczekać. Miałam rację, bo już po chwili obydwaj panowie zeszli na dół i ten większy, starszy i silniejszy, zaczął prać po mordzie tego młodszego i mniejszego.
Wyszłam z samochodu, by się wtrącić i akurat trafiłam na pytanie:
Zrobiłeś jej, kurwa, coś? Nie kłam, bo wiem co ci powiedziała!
Że jesteś jej mężem! – odkrzyknął Patryk i leżąc na mokrej po deszczu ziemi, kopnął obydwiema nogami w brzuch napastnika, który jeszcze niedawno obijał mu facjatę zaciśniętą pięścią.
Darek się zatoczył, miałam wrażenie, że mroczki stanęły mu przed oczami. Krew niespodziewanie trysnęła z jego nosa, co było dziwne, bo przecież nie oberwał w nos. Pomogłam mu utrzymać równowagę i przysiąść na jednej z rozwalonych ławek, której ktoś wyrwał oparcie.
Wiedziałeś, że Nina ma męża? – zapytałam Patryka, nie kryjąc swoich pretensji.
Chłopak wstał i wytarł zabłoconą dłonią twarz.
A co miałem powiedzieć? Że mnie laska rzuciła po takich planach, dla kogoś takiego? Dla psa!?
Może i pies, ale to ty ujadasz – odszczeknął Darek do tego gówniarza, dla którego sprawa wyraźnie była bolesna, na co wskazywały łzy w oczach i płaczliwy, niemal desperacki ton.
Spojrzałam na Iwana, gdy wypluwał nadmiar śliny i rękaw kurtki dociskał do wciąż krwawiącego nosa. Zastanawiałam się, którego skuć i któregoś w ogóle skuć. Zdecydowałam się na wyciągnięcie kajdanek i podejście z nimi do Stemplewskiego, bo on miał motyw i z zazdrości mógł Ninie coś zrobić.
Ledwie wezwałam radiowóz, by zabrali Patryka na komendę, a Darek zaczął tracić przytomność. Czuł się coraz gorzej, na co wskazywał nie tylko wciąż nasilający się krwotok, ale także wymioty. Nie miałam innego wyjścia jak wezwać karetkę pogotowia. Nie mogli przyjechać szybko, bo nie mieli auta na stanie, o czym od razu mnie poinformowali i prosili, że jeśli mam możliwość, to mam dotrzeć z chorym do szpitala. Zgodziłam się na to i pomogłam Iwanowi wsiąść na tył mojego samochodu. Ciągle go dopytywałam co mu jest.
W końcu z trudem i mocno dysząc, odpowiedział:
Anemia aplastyczna.
Co to, kurwa, takiego? – zapytałam na głos, łamiąc po drodze wszystkie możliwe przepisy.
Śmierć – szepnął ten kogo wiozłam i wtedy zrozumiałam, dlaczego on i Nina tak bardzo pośpieszyli się z tym ślubem, dlaczego Iwan wcześniej mówił, że nie mieli dużo czasu albo, że nie mógł czekać do jej osiemnastki.
Zaczęłam zastanawiać się ile życia mu jeszcze zostało. Czy są to miesiące, czy może tylko dni? Nie musiałam odpowiadać sobie na to pytanie, by jeszcze bardziej przyłożyć się do szukania Niny, bo ta dziewczyna nie była tylko siostrą i córką, ona była też czyjąś żoną. Darek był kolejnym, który na nią czekał i kolejnym, który ją kochał. Tylko ten burdel mi jakoś nieszczególnie do niego pasował.

4 komentarze:

  1. Pokręcona ta sprawa i ciągle nie wiadomo czy Nina uciekła, czy ktoś ją zmusił, czy robi komuś jakiś głupi kawał, ale najbardziej zaskoczyła mnie ta sprawa ze ślubem. Zastanawiam się nad tym jak długo musiała być z Iwanem, zanim zdecydowała się na ślub z nim. Czy naprawdę chodziło tylko o seks, czy związek? Naprawdę potrzebny był jej do tego ślub? Ja coś przeczuwam, że tu się kryje jakaś grubsza intryga i jeszcze nie jedna tajemnica wyjdzie na jaw.
    Malicki jest w coś zamieszany, to pewne.
    Hubert i Sandra wiedzieli o ślubie i nic nie powiedzieli ani Sylwii, ani Robertowi... i to też jest dziwne. Wszystko jest jakąś wielką tajemnicą, a przecież właściwie to nic złego, prawda? Zwłaszcza, kiedy okazało się, że Iwan jest bardzo poważnie chory. Myślę, ze rodzice zrozumieliby, że siedemnastolatka chce wyjść za mąż za człowieka, którego kocha, bo on może w każdej chwili umrzeć. O ile naprawdę go kocha. Ta miłość coś mi śmierdzi... bo gdyby Nina naprawdę kochała Iwana, to czy znikałaby bez słowa? Chyba nie! Więc wniosek jest taki, że ktoś ją zwyczajnie porwał.

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyżby Niną tak bardzo wstrząsnęło to w jaki sposób zarabiała kiedyś jej matka, że sama postanowiła zacząć współżycie dopiero po ślubie?
    A przynajmniej był to jeden z powodów tego ich potajemnego i szybkiego ślubu. Swoją drogą musiała być bardzo zakochana, że się na to zdecydowała, poza tym pewnie świadomość, że Darek jest nieuleczalnie chory i zostało mu niewiele życia też wywarło niemały wpływ. Dlatego tak wszystko skrupulatnie nagrywali, żeby Ninka miała później pamiątkę po ukochanym, kiedy jego już przy niej nie będzie.
    Tylko gdzie jest teraz Nina, Darek zaczął się na poważnie martwić i niepokoić, nie sądzę, żeby Patryk jej coś zrobił, on ją kochał, zraniła go, ale myślę, że on nie ma nic wspólnego z jej zniknięciem.
    Zastanawiam się jeszcze o co chodziło Iwanickiemu w rozmowie z Robertem, czy Robert ma na sumieniu jeszcze coś poza przemytem sprzętu?
    Nadal zastanawiam się co Nina robiła w burdelu, jakoś ciężko mi uwierzyć, że szukała tam Iwana. No i czy ludzie z którymi zadaje się Malicki faktycznie są na tyle groźni, że mogli skrzywdzić Ninę?
    Sandra i Hubert, a nawet Patryk wiedzieli, że Nina wzięła ślub z Iwanem, rozumiem, że Stemplewski nie powiedział nic na ten temat, ale że Hubert nie powiedział nic bratu, przecież widzi jak Robert i Sylwia się zamartwiają.
    Ciekawa jestem, czy Nina dowie się, że jej mąż trafił do szpitala i pojawi się przy jego łóżku. Tylko jeszcze tak teraz przyszło mi do głowy, że może faktycznie ktoś ją teraz przetrzymuje, bo wysłała do męża sms z innego numeru, a teraz nie odbiera, przecież gdyby mogła to od niego na pewno by odebrała.

    OdpowiedzUsuń
  3. Może to tak powinno być, ale mi strasznie gryzie się ta wypowiedź "Niny to było", że aż musiałam napisać i zwrócić na to uwagę.
    Mam dziwne wrażenie, że Nina i Iwan z miłości to ślubu nie wzięli. A przynajmniej Nina nie kochała go. Mogę wnioskować to po tym filmiku, który oglądała Klaudia. Może i była jakaś chemia, może jednak go kochała, ale jak ja nienawidzę, gdy jedna osoba warczy na tą drugą, którą niby kocha. Tym bardziej, że si nie kłócili, a ona już warczy jak wściekły pies. Wiem, to dziwne moje zdanie, ale takie mam i nie zmienię swojego spojrzenia na pewne sprawy. Może też się mylę
    Wybacz, że krótko, jestem na tablecie i nie umiem się tu rozpisywać. Poza tym chce czytać dalej, bo zżera ciekawość.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej, ale mnie wpienia ta Klaudia :D. Serio... Zachowuje się jak mała dziewczynka. Tamten musi jej wszystko mówić, a ona jeszcze stawia wymagania, bo ona chce laptop O.o. Właśnie podałeś nam przykład pani wkurzającej policjantki. Ja rozumiem, że ona się uczy itd. Ale wkurza niczym psycholodzy, którzy udają że wszystko wiedzą, a jak nagle coś im powiesz, to jeszcze od Ciebie się uczą.
    Pamiętam, że dziewczyna może wziąć ślub w wieku 16lat, nie mając zgody rodziców. Co prawda mogą protestować, ale nie jest brana ich decyzja pod uwagę. No ale to też kwestia szczególnych przypadków i musi zdecydować sąd. Chyba, że nam prawo zmienili, to może coś mnie ominęło.
    O to się pokręciło trochę. Nagle wszyscy ze sobą trzymają... Szczerze to nie mam pojęcia, jak oni chcą ją odnaleźć skoro ze sobą nie współpracują. Skoro wezwali policję, to chyba jednak po coś... No cóż dziwna sprawa. Teraz to już nic nie wiem, szczerze mówiąc. Widać, że panowie to się nawet lubią. Tylko Patryk ma problemy, no ale co się dziwić, skoro go rzuciła i zostawiła dla kogoś innego, starszego.

    "Naprał dłonią tak, że dziewczyna wpadła na pożółkłe drzwi lodówki, ale nie marudziła, ani nie zgłaszała głośnych protestów." --> Naparł
    "Uśmiechnął się złośliwie i wyjął telefon komórkowy z kieszeni dżinsów, a następnie nowy z pudełka, które wydobył ze zwykłego, takiego workowego plecaka." --> Dodanie "takiego" brzmi trochę tak... zbyt niedbale, aby dodać do opowiadania. Bardziej pasuje na wypowiedź.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń