Znasz
to dobrze
ból
i łzy, gdy nie może być gorzej
Napięcie
rośnie,
choć
rozwiązanie na pozór tak proste...
Kala
– Na pozór
Ponad
wszystko pragnęłam, by Nina została odnaleziona. Wspominałam, że
kiedy dostałam tę sprawę, to się cieszyłam, że przypadła mnie,
że pomimo iż nigdy koledzy dzielący ze mną zawód nie traktowali
mnie poważnie, to będą mogli mnie docenić, bo to wcale nie była
nastolatka, która uciekła z domu, gdzieś zabalowała i po kilku
dniach nieobecności sama wróciła. Dziś chciałam, by było
odwrotnie. Zrozumiałam, że jestem za słaba, za mało doświadczona,
by ją odnaleźć i już wcale nie chciałam być ceniona przez
innych. Chciałam tylko, by ta małolata wróciła do domu cała i
zdrowa, i nieważne było czy stanie się to z moim udziałem, czy
zupełnie bez mojej ingerencji.
To
wszystko jednak nie było wcale takie łatwe, choć z początku
wydawało się banalnie proste. Miałam przed sobą Sylwię Malicką,
pytającą nie tylko o postępy w sprawie dotyczącej jej córki, ale
także dopytującą o Annę i zgłaszającą, że Robert także nie
wrócił do domu. Nie umiałam spojrzeć jej w oczy. Nieustannie
unikałam jej wzroku, ale w końcu odważyłam się zerknąć w
głębie ciemnobrązowych tęczówek i czarnych źrenic, by zapytać:
– A
pani chce, by mąż wrócił?
Przełknęła
ślinę, z trudem pohamowała szloch i wyznała:
– Nie
wiem, ale już ponad tydzień go nie ma.
W
tamtej chwili czułam, że popełniłam błąd. Zrozumiałam, że
czasami im mniej się wie, tym lepiej się śpi i ta kobieta nie
zasługiwała na prawdę w tamtym momencie, bo wyznanie tej o jej
mężu, było niczym innym, jak kopaniem leżącego i w tym przypadku
to ja miałam oćwiekowane buty. Powinnam zatrzymać podejrzenia o
jego kochankę dla siebie. Ja miałam szukać Niny, a nie sprawdzać
wierność jej ojczyma.
– Policja
zaangażowała w śledztwo więcej ludzi. Teraz w całej Polsce
szukają Niny i Anny. Mają podejrzenia, że mogły uciec razem, albo
że zostały porwane przez tego samego człowieka. Mnie właściwie
od tej sprawy odsunięto. Nic nie zabroniono, ale też nie dano mi
żadnych wytycznych.
– Gdzie
one mogą być? – zapytała, płacząc.
Zapytałam
czy jest samochodem. Odpowiedziała, że nie prowadzi.
Zaproponowałam, że odwiozę ją do domu. Z początku się
wzbraniała, że nie trzeba, ale ja się uparłam. Wyszłyśmy na
korytarz, gdzie przy parapecie stali Piotrek i Majka. O czymś
dyskutowali, przerzucali w dłoniach jakiś przedmiot, ale z tej
odległości nie widziałam jaki. W końcu to Piotruś włożył go
do kieszeni.
Kazałam
dzieci usadzić z tyłu, pomimo że nie miałam fotelików
samochodowych. Postanowiłam jakoś zagadnąć swoją pasażerkę,
choćby po to, by nie przemierzać tej krótkiej drogi w całkowitym
milczeniu.
– Nie
powinni być w szkole? – zapytałam.
– Niedługo
ferie świąteczne, już prawie nic nie zadają w ich klasach, a ja
wolę ich mieć przy sobie.
To
mnie akurat nie dziwiło. Pewnie, gdybym była na jej miejscu też
nie opuszczałabym pozostałych dzieci na krok.
– Pani
nie prowadzi, bo Robert wziął samochód, czy...
– Miałam
wypadek, prawie siedem lat temu.
– Będąc
w ciąży – wyliczyłam szybko i zerknęłam w górne lusterko, by
zobaczyć co te niegrzeczne bachory porabiają.
Wyjątkowo
byli bardzo spokojni, szeptali coś między sobą, będąc w dziwnej
komitywie.
– Tak.
Piotrek przez to jest wcześniakiem. Ledwie nas odratowali.
– W
takim razie nie dziwię się, że pani nie prowadzi. Jesteśmy pod
domem – zaparkowałam i poczekałam aż dzieci wysiądą. Patrzyłam
też jak otwiera bramę. Dostrzegłam Roberta, siedzącego na progu.
– Przynajmniej jedna zguba się odnalazła – szepnęłam cicho,
sama do siebie.
Obserwowałam
zza bocznej szyby samochodowej jak kobieta przystaje, a mała Maja i
jeszcze mniejszy Piotrek lecą do ojca, by móc go przytulić. Wstał
z progu tarasu zanim do niego dobiegli, ale pozwolił im na to, by
uwiesili się na jego szyi.
Kiedy
już odstawił ich na ziemie, wolnym krokiem podszedł do żony. Coś
powiedział, bo widziałam jak poruszył ustami, ale z takiej
odległości nie mogłam tego dosłyszeć, tym bardziej przez
zamkniętą szybę. Dotykał dłońmi jej twarzy, przykładał je do
policzków, przeczesywał włosy. W końcu ją przytulił, a ja
chciałam odjechać, ale rzuciłam okiem na tylne siedzenie i
dostrzegłam komórkę, która musiała wypaść z kieszeni Piotrka,
być może się wysunęła, a on nawet tego nie zauważył.
Wychyliłam się po nią.
Był
to jakiś stary model, jeszcze z klawiaturą, na dodatek rozładowany.
Postanowiłam w serwisie komórkowym poszukać odpowiedniej ładowarki
i w domu zerknąć na zawartość tego wehikułu czasu. Zanim jednak
to uczyniłam, zachciało mi się jeszcze zajrzeć do Darka. Chciałam
zapytać czy wie może coś więcej niż ostatnio. Nie było go w
domu albo czuł się tak źle, że nie miał siły mi otwierać
drzwi. Powróciłam więc do furtki w celu otworzenia jej i dotarcia
do samochodu. Jednak jakiś biały kawałek wystawał ze skrzynki na
listy, a ja nie umiałam tego zignorować. Pomyślałam, że to może
wzmianka o okupie, bo Iwan jako policjant, mógł się przecież
komuś narazić i być może porywacz Niny i Anny nie chciał uderzyć
w Malickich, a właśnie w niego. List jednak okazał się być z
laboratorium.
Szybko,
ekspresowym tempem powróciłam do samochodu. Dla bezpieczeństwa
postanowiłam spory kawałek odjechać i dopiero, gdy wydawało mi
się, że jestem już w wystarczającej odległości od tamtego
osiedla, na którym zamieszkiwali Maliccy i Dariusz, to zdecydowałam
się ponownie chwycić za kopertę. Wahałam się czy ją otworzyć.
Być może były to jedynie wyniki jego badań. Doszłam do wniosku,
że jeśli właśnie tak będzie, to mu je podrzucę z powrotem i
nigdy się nie przyznam, że je ruszałam, a być może nawet uda mi
się zakleić kopertę w taki sposób, by wyglądała na
nienaruszoną.
Już
na samym początku mój plan z idealną, nieotwartą kopertą spalił
na panewce, bo ręce mi się tak mocno trzęsły, że rozerwałam to
cholerstwo. W środku jednak nie były wyniki badań, a przynajmniej
nie takie jakich bym się spodziewała. Były to wyniki DNA,
porównanie ich, po prostu testy na ojcostwo, ale nie było w nich
podanych nazwisk. Jedynie symbole X i Y, które nic mi nie mówiły.
Mogłam jedynie przypuszczać, że ojcem był Darek. Nie wiedziałam
tylko czyim i nie byłam pewna czy chcę to wiedzieć.
Iwan
znowu wydał mi się podejrzany i to na tyle, że nie mogłam dłużej
utrzymywać ślubu jego i Niny w tajemnicy. Nie mogłam w nocy spać.
Wzięłam laptopa i pojechałam na komendę. Moich dwóch kolegów,
którzy niezbyt mnie lubili, siedziało nad raportami. Wyznałam im
tyle ile wiedziałam, a potem wpisałam hasło i odpaliłam pierwszy
lepszy z filmów, który przedstawiał dziewczynę w skromnej, białej
sukience, z bukietem czerwonych róż w dłoniach, taniec w deszczu,
zrzucanie ubrań drżącymi dłońmi. Nie wątpiłam, że jemu
trzęsły się ręce z powodu dużej ilości alkoholu płynącej we
krwi, na dodatek popijał nim tabletki przeciwbólowe albo być może
jakieś narkotyki. Nina jednak się bała, ale nie tak negatywnie.
Ona zwyczajnie była mocno zestresowana.
– Spokojnie
– szeptał przy jej uchu, odsuwając ramiączka jej stanika na
boki. Był ładny, biały w czerwone ozdoby, ale po chwili już był
na ziemi, a to co wcześniej zakrywał, teraz przykrywały duże,
męskie dłonie. – Jesteś pewna, że tego chcesz? – dopytywał.
Nie
odpowiedziała, jedynie skinęła głową.
– Musisz
mi to powiedzieć. Nie chcę już nikogo do niczego zmuszać.
Spojrzałam
na Szymona, rudzielca, który siedział obok mnie. Widocznie jemu,
tak samo jak mi, nie podobało się to ostatnie zdanie w ustach męża
zaginionej nastolatki. Szymek wstał i wklepał coś w komputer, ale
niczego nie odnalazł. Dariusz Iwanicki mówił prawdę. Był
policjantem, robił w trupach i czasami pomagał kryminalnym.
– Obecnie
na zwolnieniu chorobowym – przypomniałam. – Raczej już nie
wróci do pracy. Umrze.
– Dlatego
tak się spieszyli ze ślubem? – podpytywał.
– Nina
się uparła, że bez ślubu się z nim nie prześpi, to pod koniec
życia postanowił...
– Dlaczego
nie chciała seksu przed ślubem? – przerwał mi Kamil, który był
zafascynowany rozdziewiczaniem małolaty na ekranie tak mocno, że
nie odrywał wzroku od ekranu.
– Nie
wiem – odpowiedziałam i postanowiłam zadać Darkowi takie samo
pytanie jakie mi zadał Kamil, gdy tylko będę miała okazje się z
nim spotkać.
Najpierw
jednak chciałam obejrzeć wszystko co było w tym komputerze, ale w
trosce o nasze oczy i nieustannie uciekający czas, skopiowaliśmy
sobie to na dyski przenośne i podzieliliśmy się oglądaniem.
Mnie
w przydziale nagrań trafiła się jedna z większych awantur, prośba
by Iwan choć spróbował podjąć się zagranicznego leczenia i jego
tłumaczenia, że nie ma zdolności kredytowej, by móc pożyczyć
tak dużą kwotę z banku.
Później
była subtelna rozmowa o... o Robercie. Ten wątek mnie zaciekawił,
więc nawet zrobiłam głośniej. Patrzyłam jak młoda para, która
była już małżeństwem od kilku dni leżała w łóżku i
gawędziła o ojczymie nastolatki.
– Lubisz
go? – podpytywał.
– Tak
– przyznała, ale z dziwną niechęcią w głosie, jakby nie
chciała mówić na ten temat.
– Bardzo?
– No
tak, ale... do czego zmierzasz? – zapytała i uniosła się niemal
do siadu, podtrzymując ręką ciężar ciała. Wyglądało tak,
jakby mierzyła się na mrugnięcia ze swoim mężem.
– Nie
złość się. Nie miałem niczego złego na myśli. Po prostu
wydawaliście się sobie bliscy.
– W
jakim sensie bliscy!? – uniosła się.
– Może
ty mi to powiesz. Teraz już możesz. Jesteśmy małżeństwem, nie
potępię cię, bo sam nie jestem święty.
Nina
przymknęła oczy, co było wyraźnie widać na kamerze i
zrezygnowana opadła ponownie na łóżko.
– Kiedyś...
od początku czułam się dziwnie w jego towarzystwie. Gdy byłam
mała, to chciałam go wykurzyć – wspomniała, wgapiając się w
sufit. – Potem chciałam, by tylko on mnie kąpał.
– Molestował
cię? – podchwycił szybko Iwan, a ja przybliżyłam się tak
blisko ekranu, że niemal dotknęłam go nosem, jakbym dzięki temu
miała lepiej słyszeć i widzieć.
– Nie,
nie sądzę – odpowiedziała szybko. – Mył mi jedynie włosy,
ale... przechodził mnie wtedy dziwny prąd. Chyba za mało wypiłam,
by ci o tym mówić. – Usiadła i wychyliła się po swoje piwo,
butelkowe, smakowe.
– Kontynuuj
– szepnął prosząco i oparł się o boczną ścianę, do której
przybliżona była kanapa, by móc nieustannie świdrować Ninę
wzrokiem.
Wcisnęłam
palce do buzi, dotykając nimi zębów, a po chwili, w oczekiwaniu na
wyznanie nastolatki zaczęłam obgryzać paznokcie.
– Byłam
dzieckiem, ale wiedziałam, że to nie jest mój ojciec, więc czułam
dziwny rodzaj wstydu, ale... to było dziwne, ale chciałam go czuć.
Dziś myślę, że ta sytuacja mnie podniecała, choć jako
dziewięcio czy dziesięciolatka nie umiałam jeszcze tego nazwać –
zatrzymała się na chwilę, zrobiła kilka łyków i chyba
zastanawiała się czy mówić dalej. Chyba tylko dzięki alkoholowi
się odważyła. – Obejrzałam z Malwiną i Martyną pierwszego
pornosa, leciał w telewizji. To chyba nie był pornos, tylko film
taki... taki...
– Erotyczny?
– podpowiedział Iwan.
– Właśnie,
właśnie. Pierwszy raz wtedy robiłam sobie dobrze, myśląc...
– Robiłaś
to palcem i fantazjowałaś o własnym ojczymie!? – nie dowierzał.
– Spadaj.
– Klepnęła go otwartą dłonią w ramie. – Wiedziałam, że
będziesz się ze mnie nabijał, a ja miałam tylko jedenaście lat.
On był takim pierwowzorem męskości, męża, kochanka.
– Miałaś
jedenaście lat – powiedział i uniósł się tak, by znaleźć się
nad nią – i fantazjowałaś o swoim ojczymie – przypomniał,
obcałowując jednocześnie jej szyję.
– Czemu
mam wrażenie, że ciebie to podnieca? – zapytała, wgapiając się
w sufit i odchylając głowę mocniej do tyłu, by zrobić mu więcej
miejsca, ułatwić dostęp jego ustom.
– Może
dlatego, że mój penis jest już w gotowości i dotyka twojej nogi.
– Uśmiechnął się łobuzersko i kontynuował obcałowywanie
dekoltu, piersi. – Jesteś jeszcze większą świntuchą niż
myślałem. Ja jak miałem jedenaście lat, to wyglądałem jak
dziecko specjalnej troski i całe dnie biegałem za piłką, a nie
dotykałem własnych genitaliów.
– A
sikałeś na siedząco – odcięła się, czym sprawiła, że głośno
się zaśmiał. – No co? Przecież ich nie dotykałeś.
– Jesteś
okropna. – Usadowił się między jej nogami i pociągnął za nie
tak, by sobie ją lepiej ustawić.
Miałam
ochotę zamknąć oczy, gdy widziałam tę scenę, albo ją
przełączyć, ale znowu powrócił temat Roberta.
– Jak
się skończyło? Kiedyś on i ty...
– On
jest mężem mojej matki, a ja byłam dziewicą, na co miałeś
niepodważalny dowód zaplamionego prześcieradła.
– No
tak, ale... nigdy nie uległ młodej dupce? – zapytał w
akompaniamencie pieszczotliwego klapsa w pupę. – Krztałtnemu
cycusiowi? – dopytywał i tym razem uderzył lekko w lewą pierś
dziewczyny.
– Dupce
i cycusiowi? – Skrzywiła się, najpierw pod wpływem tych
pieszczotliwych klepnięć, a potem na słowa swojego męża. –
Teraz sam brzmisz jak pedofil, a Robert nie był taki, nie podniecają
go dzieci.
– Z
czasem przestałaś być dzieckiem – zauważył.
– Fakt
i zrozumiałam, że on czuje to samo, że jego przechodzi ten sam
prąd, gdy ja go dotykam, widziałam jak wodził za mną wzrokiem,
gdy paradowałam w ręczniku. Prowokowanie go sprawiało mi frajdę i
choć chciałam by mi w końcu uległ, to wiedziałam jakie to złe.
Moja matka nigdy by nam nie wybaczyła, gdybyśmy...
– Gdybyście
co? – dopytywał.
– Darek,
to już nieważne. Chęć na Roberta maskowałam i skupiałam swoją
uwagę na Patryku, który podobał mi się fizycznie, nadawaliśmy na
tych samych falach i w ogóle...
– Ale
to jednak nie było to – domyślił się.
– Nie,
to nie było to i Robert to też nie było to. Zawsze czułam z nim
dziwną więź, ale gdy poznałam ciebie, to ona tragicznie wybladła
i przestała w ogóle cokolwiek znaczyć. Wtedy zrozumiałam, że on
mi się tylko podobał jako facet, ale nie była to miłość, nawet
zakochanie to nie było. Po prostu jako pierwszy dotknął mnie w
sposób erotyczny nawet o tym nie wiedząc.
– Sposób
erotyczny, czyli jaki? – Zmrużył oczy i wpatrywał się w Ninę
wyczekująco, cały czas klękając między jej udami i czyniąc mi
tym samym idealne widoki na swojego europejskiego członka.
– Zdzielił
mnie po dupie. Myślę, że sam... myślę, że większość ojców,
ojczymów, ludzi nie wie jak to może wpłynąć na młodą...
właściwie małą dziewczynkę. Na chłopca zresztą pewnie też.
– A
ty skąd wiesz, że może? Może byłaś wyjątkiem? – gdybał.
– Czytałam.
– Gdzie?
– Na
forach, różnych stronach, gazetach. Myślałam, że ze mną jest
coś nie tak, ale nie jest i psycholodzy udowodnili, że...
– Nie,
nie. O psychologach słuchał nie będę. – Zatkał jej usta
swoimi, a potem przerwał pocałunek i wychylił się po
prezerwatywę, ale powstrzymała go.
– Nie,
nie zabezpieczaj się.
– Chcesz...
– Już
robiliśmy to bez – przypomniała.
– Ale
wtedy się pilnowałem, a teraz nie zamierzam.
– To
się nie pilnuj – poleciła stanowczo znowu mierząc się z nim na
spojrzenia. – Chcę tego dziecka. Ono jest szansą na twoje
przeżycie.
– Nie
doczekałbym jego narodzin – uświadomił ją.
– Tego
nie wiesz na pewno.
– Wiem
i...
– Nawet
jeśli, to chcę mieć po tobie pamiątkę.
– Nagrania
ci nie wystarczą. – Tu rzucił okiem na kamerę.
Pokręciła
głową na nie.
– Kwestię
mojego macierzyństwa pozostawmy Bogu.
– Przed
chwilą mówiliśmy o tym jak wkładałaś palec do cipki i masowałaś
po guziczku myśląc o mężu własnej matki, a teraz mówisz....
– Zamknij
się – wysyczała przez zęby i objęła jego kark rękoma, by móc
się unieść i wcisnąć język między wargi... zmusić męża do
pocałunku.
Byłam
w szoku. Szczerze byłam bardzo zniesmaczona, bo ja nie miałam nigdy
takich fantazji ani potrzeb, by... Pomyślałam więc o Ninie, że
jest w pewnym sensie mocno skrzywiona, nie do końca normalna i wtedy
pojawiła się kolejna rozmowa, na innym nagraniu, mówiąca o tym,
że sama jest dzieckiem z kurewstwa matki, więc przez to wolała
przeżyć swój pierwszy raz z mężem i najlepiej przez całe życie
tylko z tym jednym mężczyzną się kochać.
W
tym jedynym akurat umiałam ją zrozumieć i pojęłam też, że
pewnie w genach odziedziczyła te pewne skłonności i stąd te
fantazje i dorosłe zabawy za dzieciaka. Zaczęłam się jednak
zastanawiać skąd Nina wie, że matka uprawiała seks za pieniądze.
To akurat wiedzieć mogła, bo Sylwia powróciła do tego, gdy jej
córki były małe. Jednak skąd miała informacje o tym co robiła
jej matka, gdy jej samej jeszcze nie było na świecie?
Prawdy
mogłam dowiedzieć się tylko od Niny, ewentualnie jeszcze od Iwana.
Jej ciągle nie było, a on znajdował się pod ręką. Tym razem
otworzył mi drzwi.
– Od
nauczycielki historii – brzmiała odpowiedź, udzielona w
przedpokoju. Nie chciał mnie wpuścić dalej, zastanawiałam się
dlaczego.
– Jak
to od nauczycielki historii? – nie dowierzałam.
– Ta
suka powiedziała jej czym parała się jej mamuśka. Ta suka była
pierwszą dziewczyną Malickiego i chyba żałowała, że wybrał
matkę Niny, a nie ją. Uważała, że po śmierci żony powinien
wrócić do niej, a nie szukać nowych związków.
– Dlaczego
się rozstali?
– Mieli
mieć ślub. Został odwołany, bo Robert został oskarżony o
zgwałcenie nastolatki, co jest parodią, bo sam wtedy ledwo co
odrósł od ziemi. Możesz sobie to sprawdzić w aktach. Ta laska
wycofała zeznania. Kiedyś jak z nim gadałem o tym przy piwie i
grillu, to doszedł do wniosku, że może matka Ani ją nasłała.
– Tę
co niby ją zgwałcił?
– No
– odpowiedział.
– Strasznie
rozchwytywany facet – podsumowałam.
– No,
w sumie. – Wzruszył jednym ramieniem i uśmiechnął się
delikatnie. – Chciałbym się już położyć.
– Nie
szukasz Niny? – zdziwiłam się.
– Szukam,
tylko... dziś już nie daję rady – odpowiedział, ale w dziwny
sposób, jakby sam nie był pewny, jakby się miotał, jakby po
prostu wymyślił tę wymówkę na poczekaniu.
Nie
mogłam go jednak nachodzić, więc wycofałam się do drzwi, ale
zanim chwyciłam za klamkę moim oczom rzuciły się damskie,
sportowe buty. Była na nich zaschnięta krew, albo coś co do
złudzenia ją przypominało.
Rozdział ciekawy. Zastanawiam sie czy Nina zaszła z Darkiem w ciążę i gdzie jest. Mi to troche wygląda jakby on ją ukrywał tylko nie wiem czemu miałby to robić. Coś mi sie wydaje że ten ich ślub to zwykłe oszustwo żeby uciszyć Sylwię. Coraz bardziej sie zastanawiam czy Piotrek i Majka wiedzą gdzie jest Nina, te ich szepty troche mnie zastanawiają. Ciekawe co znajdzie w jego komórce Pani policjantka i czy Nina w końcu sie znajdzie. Fajnie że Robert wrócił do domu tylko ciekawi mnie czy jemu sie czasem nie odwidzi sielanka rodzinna i czy zniknie ponownie. No cóż pozostaje mi jedynie czekać na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Oszukana Miłość
Ale dlaczego twoim zdaniem ich ślub był po to, by uciszyć Sylwię? Przecież Sylwia nie ma pojęcia o tym, że jej córka wyszła za mąż.
UsuńRobert mimo wszystkich wad jakie w niego wrzuciłem jest z tych facetów co nie porzucą rodziny ot tak.
Muszę pochwalić troszeńkę Klaudusię, bo byłam na nią zła, że powiedziała Sylwii, że Robert ma kochankę, przynajmniej teraz żałuje, że to zrobiła i najważniejsze, że potrafi sama przed sobą się przyznać, że popełniła błąd. Moim zdaniem dobrze też o policjantce świadczy to, że nie zależy jej na poklasku i pochwałach, ona chce żeby Nina się znalazła, nawet jak ona się do tego nie przyczyni.
OdpowiedzUsuńNie dziwię się Sylwii, że teraz kurczowo trzyma przy sobie Majkę i Piotrka, pewnie sama na jej miejscu popadłabym w jeszcze większą histerię.
Zastanawia mnie wielka komitywa Majki i Piotrka, ta ich zgodność i te tajemnicze szepty, coś mi się zdaje, że gówniarze mają jakąś tajemnicę, pewnie wiedzą coś o zniknięciu sióstr, tylko dlaczego nic nie mówią, przecież widzą co się dzieje z rodzicami. Jestem bardzo ciekawa co Klaudia znajdzie w tej komórce zgubionej przez Piotrusia, mam nadzieję, że będą tam jakieś wskazówki.
Wprost nie do uwierzenia, że Robert zniknął na cały tydzień, jak on mógł bałwan jeden zrobić żonie i dzieciakom coś takiego.
Muszę jednak przyznać, że wzruszyła mnie scena powitania Roberta z dziećmi, a później z Sylwią, widać że im na sobie zależy, a najważniejsze, że Robi wrócił, bo są sobie nawzajem w tych chwilach bardzo potrzebni.
Tak mi przyszło teraz do głowy, że Iwanicki pojawił się w życiu Malickich, bo to on jest biologicznym ojcem Piotrka, tak mi się nasunęło po tym jak Klaudia wykradła kopertę ze skrzynki Iwana i okazało się, że to wyniki testów DNA. Tylko jeżeli to prawda, to ciekawe czy Darek zakręcił się koło Niny, żeby zbliżyć się w ten sposób do Piotrka, czy na prawdę zakochał się.
Jak ta wredna baba, była Roberta, nauczycielka Niny mogła jej powiedzieć, że jej matka się kurwiła i Nina jest wynikiem kurewstwa matki, jak była zła na Malickiego to na nim powinna się mścić, a nie na niewinnej nastolatce. Już teraz przynajmniej wiadomo skąd Nina o tym wszystkim wiedziała.
A to niegrzeczna dziewczynka z tej Niny jednak, prowokowała biednego Robiego, ale na szczęście się nie dał i nie uległ młodej dupce i kształtnemu cycusiowi.
A tak na koniec to mi się wydaje, że Nina już się znalazła, bo to pewnie jej buty widziała u Iwana Klaudia, tylko dlaczego trzymają to w tajemnicy, co państwo Iwaniccy kombinują.
Mnie osobiście wydaje się, że żona powinna wiedzieć, gdy mąż ją zdradza, choćby po to, by sama mogła zadecydować czy chce z nim nadal być, czy może woli się rozwieść. Tylko Klaudia w zły czas poinformowała Sylwię o zdradach Malickiego, na dodatek nie mając na nie zbyt dużych dowodów.
UsuńNo bo gówniarze mają sekrecik.
Robert też jest tylko człowiekiem, więc ma prawo do błędów i chwil słabości. Nie chciałem z niego robić herosa ;-)
O sekretach Iwana jeszcze trochę będzie.
Tak, Nina się znalazła - tyle zdradzić mogę.
Masz rację, żona powinna wiedzieć, że mąż ją zdradza i mieć prawo wyboru, zdecydować sama, czy jest w stanie przebaczyć, czy wystawić mężowi walizki za drzwi. W tym przypadku chodziło mi o to, że Klaudia nie powinna tego robić w tym momencie, bo to nie był ani czas, ani miejsce na takie prawdy, a co najważniejsze nie miała stuprocentowych dowodów i takie niesprawdzone do końca informacje, mogą tylko i wyłącznie narobić więcej szkód niż pożytku.
UsuńA ja wiedziałam od samego początku, że relacje Niny i Roberta nie były do końca takie normalne. Przynajmniej ze strony dziewczyny, bo Robert o dziwo zachowywał dystans i właściwie chyba nigdy nie przyszłoby mu nawet do głowy, żeby się do niej dobierać. A jednak było odwrotnie. Mam nadzieję, że Nina wyznała mężowi prawdę i że między nią a ojczymem nigdy do niczego nie doszło. Podobało mi się nagranie i ta cała rozmowa. W ogóle podoba mi się opcja z tym, że oni wszystko nagrywali, rozmowy, wspólne chwile, a nawet seks. Nina będzie miała cokolwiek po mężu. Osobiście wierzę w ich miłość i czuję że jest prawdziwa, mimo iż Nina jeszcze nie tak dawno kombinowała z Patrykiem. Bardzo dojrzale podeszła do Iwana i przemyślała chyba to małżeństwo, seks po ślubie, chciała mieć z nim dziecko. Tylko nadal nie mam pomysłu na to jej zniknięcie.
OdpowiedzUsuńMaluchy coś wiedzą, to pewne. Ciekawa jestem czy ta konspiracja ma związek z Anką, czy z Niną? A może z Robertem? Mam nadzieję, że Klaudia znajdzie w komórce chłopca coś istotnego. Coś czuję że to czułe powitanie Roberta z rodziną to tylko tak dla uspokojenia policjantki. Przecież Robert wiedział, że nie odjechała od razu i jeszcze przez chwilę obserwowała Malickich...
Jest naprawdę bardzo ciekawie :-) pozdrawiam.
Bo ja od samego początku chciałem by było to widać.
UsuńRobert zachował dystans... ja nie byłbym tego taki pewny, ale o tym będzie w kolejnym rozdziale. Nie chcę z niego robić pedofila czy gwałciciela, ale jednak... był pewien incydent.
Myślę, że w życiu każdego może się zdarzyć coś co obróci jego myślenie o 180 stopni. W życiu Niny pojawił się Iwan i to też ją zmieniło i pokazało jej jak to jest kochać, dlatego też wybrała jego a nie Patryka.
Nie, Robert naprawdę tęsknił za rodziną, ale faktycznie, policjantkę też widział. Powiedzmy sobie szczerze, że upiekł dwie pieczenie na jednym ogniu.
Jakoś wyjątkowo nie podoba mi się ten rozdział pod względem technicznym. Jakby czasy narratora były mylone.
OdpowiedzUsuńOgólnie wybacz, jeśli wyprzedzę w tym komentarzu fakty, bo przeczytałam ten najnowszy i jak się walnę to wiesz...
W końcu Klaudia zrozumiała, że jest kiepską policjantką! Dotarło XD Zastanawia mnie tylko, czy ona może tak bezkarnie brak czyjś telefon bez jego wiedzy i czyjąś korespondencję? Czy to nie jest już naruszenie prywatności? Ja gdybym się dowiedziała, że jakaś baba (nawet policjantka) bez mojej wiedzy grzebie mi w rzeczach prywatnych, to bym się wkurzyła i mogła chyba nawet zaskarżyć. Czy nie? Nie znam się na prawie, ale to mi nie pasuje i jak dla mnie, Klaudia popełniła błąd.
Ogólnie i o dziwo, podobała mi się ta scena, gdzie Piotrek z Majką pobiegły do Malickiego i go przytuliły. Mimo iż nie lubię gościa, to jednak była to ładna scena.
Dziwna jest trochę relacja Niny i Iwana. Może to nie moje klimaty i mam inne podejście do związków niż oni, ale oboje traktują się tak jakby bez większej miłości czy szacunku. Nie czuje tego, od nich nie bije tej więzi nawet. Ale chyba już Ci to wiele razy pisałam. Skleroza nie boli.
Nie wiem, jak mam się odnieść do tego, co Nina... czuła, robiła... Przyznam szczerze, że trochę mnie to zdziwiło, bo nie sądziłam, że aż tak było, ale jednak miałam rację. Coś napiętego było między nimi. Nie wiem czy to jest jakieś wytłumaczenie i czy potrafię do końca to zrozumieć, ale Malicki być może był takim pierwszym mężczyzną, takim przykładem idealnego faceta, bo dotąd nie miała nikogo innego za przykład. Może dlatego czuła jakiś pociąg do niego?
Te dzieci są jakieś dziwne. Serio, przerażają mnie xD Jednak mimo tego, Piotruś to mój ulubieniec w tej historii.
OdpowiedzUsuńA więc Malicki się pozbierał i postanowił powrócić na łono rodziny. Mam nadzieję, że będzie bardziej dla tej rodziny wsparciem niżeli utrapieniem.
Natomiast Iwan jak zwykle zachowuje się dziwnie. Ja sama nie wiem czy on by nie był zdolny czegoś Ninie zrobić. Może... Kurwa, gdyby to zekranizować, to byłby świetny thriller, a jeśli odcinkowy, to wydaje mi się, że zbierałby miliony przed telewizorami każdego dnia. Szkoda, że w Polsce zamiast horrorów, thrillerów i dramatów odcinkowych, to tworzymy głupkowate "powiedz tak".
Wydaję mi się, że Iwan ma Ninę, zwłaszcza, gdy była wzmianka o tych butach. Może ona się dowiedziała, że Piotrek jest synem Darka, albo ona zabiła Annę i teraz mąż postanowił ją ukryć, by nie odpowiedziała za ten czyn. Ewentualnie Anna zabiła Ninę i to właśnie ta druga jest u Iwana.
Wszystko to jakieś pogmatwane jest :D. No ale cóż, tak to już jest jak się tworzy wątki kryminalne. Ciekawe czy masz tak dobrą pamięć czy wszystko gdzieś zapisane, aby samemu się nie pogubić, bo ja chyba już bym się zgubiła.
OdpowiedzUsuńRelacje Niny i Roberta widać było od początku, więc to nie jest zdziwienie. Zaskoczyło mnie jednak to, że mając dziewięć lat... on ją kąpał? Albo źle przeczytałam albo... wiem że stawiasz na samodzielność, więc zdziwiło mnie to. W takim wieku to chyba już rodzice nie myją. Ale u każdego bywa inaczej. Zachowanie Niny też jest takie trochę dla mnie niezrozumiałe. Niby wierzy, niby seks po ślubie a jednak masturbacja wcześnie i w ogóle(bo kościół niby zakazuje)? No i relacja z ojczymem. To już brzmi jak nieco chora fantazja. Chociaż prawdziwym jej ojcem nie jest.
Hm... krew... ciekawe co to się stało. Ktoś kogoś zabił? Tylko kto i kogo? I jak to jest z tymi porwaniami?
Klaudia jest tak wścibska, że aż polubiłam wtedy Iwan bardziej, bo jej utarł nosa. Chyba ciężko z nią wytrzymać. Niemniej jednak ciekawe, co z tą komórką. Może to ich łączę do porozumienia się z Anią, a może Niną?