I
powiedz mi
Czy
wciąż go kochasz?
Gdy
wiesz, że nic nie jest tak jak chcesz
I
nie będzie już jak chcesz by było?
Pyskaty
– Czy
Dariusz
Iwanicki, po wejściu do mieszkania, poczuł się jakby stał się
uczestnikiem taniego, słabego, niskobudżetowego horroru. Od razu
poznał buty Niny, pozostawione w korytarzu, choć niepokoił go
fakt, iż były zaplamione od czegoś, co do złudzenia przypominało
krew. Wszedł głębiej, aż do pokoju, gdzie na stole powitał go
kubek kawy. Czekoladowe cappuccino także należało do ulubionych
jego żony. Wystraszył się. Tak naprawdę to od lat się tak nie
obawiał, choć przecież każdego dnia mógł umrzeć, a w ostatnich
martwił się także o życie Niny.
Iwan
podszedł bliżej, ale dokonał tego na paluszkach. Posuwał się w
stronę bujanego fotela, który lekko się kołysał. W końcu
chwycił za jego oparcie oburącz i odwrócił. Dziewczyna siedząca
w fotelu pisnęła, ale to on wystraszył się bardziej. Nawet
odskoczył do tyłu.
– Nina?
– nie dowierzał.
Nastolatka
miała na sobie męską polówkę należącą do Roberta i stare
spodnie dresowe, wyglądające na nieprane od co najmniej dwóch
tygodni. Wyjmowała słuchawki z uszu, ale nie przestawała przy tym
wpatrywać się w swojego męża. Zauważył bliznę na jej twarzy,
choć w mieszkaniu panował półmrok.
– Cześć
– odezwała się w taki sposób, jakby nic się nie stało.
– Żyjesz?
– nadal w to nie wierzył. W pewnym momencie nawet pomyślał, że
sam przeszedł na stronę umarlaków, a ona po niego wyszła, by
zaprowadzić go przed oblicze sądu ostatecznego. – Boże, żyjesz!
– uświadomił sobie w końcu, a łzy popłynęły z jego oczu.
Zdecydował się pochylić i wziąć ją w objęcia, by móc poczuć
ciepło jej ciała, niesystematyczny oddech, usłyszeć znajome bicie
serca.
Wtedy
przerwał mu dzwonek, a Nina poprosiła jedynie o to, by nie mówił,
że ona u niego jest. Przystał na tę prośbę i spławił Klaudię,
ale zaraz po tym wysunął pufę spod stołu i zasiadł dokładnie
naprzeciw żony. Nie zadawał pytań, ale pomimo tego oczekiwał
odpowiedzi. Ona sama mówiła, niepytana.
Darek
patrzył z przerażeniem i niedowierzaniem na kobietę, którą
zdecydował się poślubić. Nie widział już w niej tamtej Niny,
którą pokochał. Nagle wydała mu się kimś obcym, złym, do cna
wyrachowanym.
– Co
nic nie mówisz? – zapytała w końcu, gdy on starał się
otrząsnąć od napływu tych wszystkich informacji odnośnie jej
zniknięcia i tak długiej nieobecności.
Podniósł
tyłek z pufy i pod wpływem emocji zamiarował smagnąć dłonią o
jeden policzek nastolatki. Ta jednak usiłowała się uchylić, przez
co uderzenie spadło w okolice głowy i ucha.
– Tyle
wystarczy czy mam może powiedzieć coś jeszcze? – zapytał ostro,
w chwili, gdy ona przerażona jego zachowaniem, chwyciła się za
miejsce, w którym poczuła ból. – Wszyscy cię szukali! –
uświadomił jej to głośnym wrzaskiem, a potem wstał z pufy i
zaczął przechadzać się po pomieszczeniu.
– Zrobiłam
to dla nas! Poza tym przypadkiem na to wpadłam! – wykrzykiwała na
swoją obronę. – Darek, to szansa dla ciebie na to, by przeżyć!
Zaniemówił.
Ona wstała i podeszła do niego, chwyciła za dłonie, a gdy je
zabrał i wcisnął do kieszeni dżinsów, to zdecydowała się
położyć swoje ręce na jego ramionach.
– Zdenerwowałeś
się. Miałeś do tego prawo. Nawet cię rozumiem.
– Ty
nic nie rozumiesz, głupia cipo! – Złapał ją i energicznie
potrząsnął. – Rozwaliłaś życie swoim bliskim!
– Gówno,
a nie bliscy. Dzieciaki myślały, że mnie zabiły i nic z tym nie
zrobiły! Nawet nikogo nie wezwały!
– Robert
się martwił! Wiesz jak on cię szukał!? Wszędzie cię szukał. –
Puścił ją i poczuł jak opada z sił. Wsparł się o parapet,
odwracając do niej tyłem i ukrył twarz w jednej dłoni. – Czemu
nie odezwałaś się wcześniej?
– Już
mówiłam.
– To
powiesz jeszcze raz – warknął, pochwycił za jej rękę i siłą
usadził ponownie w bujanym fotelu. – Jeszcze raz i od początku –
rozkazał.
– Ała!
Nie zachowuj się jak pieprzony glina!
– Wolę
to niż jak zakłamana suka!
– Zrobiłam
to dla nas! Mój pomysł miał ci się spodobać!
– Masz
pecha, bo go, kurwa, nie kupiłem. A teraz mów od początku jak
było, bo ci za moment tak przypierdolę, że się nie podniesiesz!
Zrobiła
urażoną minę i zacisnęła usta w wąską kreskę. W ten sposób
starała się powstrzymać od płaczu.
– Dzieciaki
uszkodziły twój skuter, miałaś wypadek – przypomniał. –
Wypadek przy domku działkowym dziadków.
– Tak,
potem się tam doczłapałam, a oni mnie zamknęli. Telefon padł.
Nie mogłam się z nikim w żaden sposób skontaktować.
– Okay,
ale co było dalej?
– Karmili
mnie. Dowozili jedzenie, wrzucali oknem przez kraty. Piotrek sobie
ubzdurał, że to taka kara za to, że ja uszkodziłam raz jego rower
i przez to miał skręconą kostkę.
– Zatłukłbym
bachora – syknął, siadając ponownie naprzeciw Niny. – W końcu
jednak się wydostałaś, ale nie wróciłaś – stwierdził.
– Tak.
Z początku nawet chciałam, ale miałam dużo na głowie.
– Co
miałaś? Dużo na głowie? – nie dowierzał. W żałosny sposób
się zaśmiał. – Gdzie jest twój motocykl? Ten w garażu nie jest
twój.
– To
dłuższa historia.
– Mów!
– Ten
w garażu jest Anki. Zazdrościła, że Robert kupił mi taki prezent
i postanowiła sama zdobyć pieniądze na taki kaprys.
– W
jaki sposób? – spytał, marszcząc czoło i nieco niepokojąc się
odpowiedzi.
– W
najprostszy z możliwych.
– Przeszukiwałem
twój dom – wyznał w końcu. – Kwas foliowy w łazience nie był
twój, prawda?
– Był
– odpowiedziała szybko i bez zawahania.
– Jesteś...
– Nie.
Brałam na wszelki wypadek, gdyby nam się udało.
– Nie
było cię, a on znikał – przypomniał sobie. – W pewnym
momencie tabletek było mniej niż wcześniej.
– Wiem.
– Ania
jest w ciąży?
– Była
– odpowiedziała po zerknięciu na zegarek.
– Jak
to była!? Co wyście zrobiły!? – Nagle wstał z siedzenia.
– Niczego
nie rozumiesz! – Także wstała, by nie być od niego gorsza i choć
w połowie móc mu dorównywać. – Anka sprzedałaby to dziecko.
Znaczy... nawet nie sprzedała. Chciała je oddać w dobre ręce.
– I?
– Szturchnął nią po raz kolejny.
– Urodziłoby
się z downem! – wykrzyknęła w końcu. – Norbert zrobił
badania. Wykonałyśmy aborcje.
– Norbert?
– Usiadł z wrażenia i zaczął od mocnego nabierania powietrza. –
Twój wujek? Brat Roberta?
– Tak.
Anka zaszantażowała go nagraniem jak tłucze żonę. Gdyby to się
wydało, to... straciłby stanowisko ordynatora. Ale aborcje wykonał
ktoś inny. Dlatego potrzebowałam kasy, więc sprzedałam skuter.
– Cudnie
– skomentował. – Zajebiście, po prostu. I potem wpadłaś na
pomysł z żądaniem okupu?
– Byłoby
na twoją operacje, porządne leczenia. Moglibyśmy kupić dawce i...
– I
się zamknij. Błagam cię, nie mów do mnie nic więcej – poprosił
ze łzami w oczach. – Po prostu milcz. Nawet sobie nie wyobrażasz
co przeżywała twoja matka. Oni się prawie rozwodzą, Nina –
uświadomił ją. – Ty nie zniszczyłaś tylko nas. Ty zniszczyłaś
całą rodzinę. Wiesz ile to, kurwa, osób? Mam w dupie czy miałaś
dobre, czy jakieś inne intencje.
– Oczywiście,
że dobre! – wykrzyknęła na własną obronę.
– Nie
mów – powtórzył się i wstał. Chwycił ją za ramię i
naprowadził na korytarz.
– Co
ty robisz? – zdziwiła się, oglądając za siebie.
– Odstawiam
cię tam gdzie twoje miejsce, do domu.
– Oszalałeś!?
– Ani
trochę. Ubierasz buty czy idziesz na bosaka? – zapytał.
Nie
wykonała żadnego ruchu w stronę obuwia, więc bez niego
wyprowadził ją na dwór, a następnie do furtki domu Malickich. To
Robert im otworzył. Jego wzrok był przerażony, a w pewnym sensie,
w tych drobnych iskierkach, także szczęśliwy.
– Przyprowadzam
zgubę – odezwał się Iwan, nim mężczyzna zdążył cokolwiek z
siebie wykrztusić. Odepchnął Malickiego na bok i ruszył przodem,
w stronę drzwi wejściowych.
– Gdzie
była!? – krzyknął Robert do pleców Iwana.
– Przyszła
do mnie – odpowiedział zgodnie z prawdą i puścił Ninę przodem.
– Jak
to przyszła? – zapytał. – Co się stało? – dopytywał,
jednocześnie biorąc nastolatkę w objęcia, a potem oddalił od
siebie, oparł o komodę na buty i zaczął oglądać z każdej
możliwej strony, czy oby na pewno jest cała.
Miała
połamane paznokcie, kilka zadrapań i nie miała nawet skarpetek na
nogach, ale jeśliby pominąć to, to była cała, zdrowa i nic nie
zdawało się zagrażać jej życiu ani bezpieczeństwu.
– Nina
się porwała – wyznał Iwan w chwili, gdy Sylwia stanęła w progu
oddzielającym przedpokój od salonu.
– Jak
to się porwała? – zapytała brunetka przerywanym głosem. Była w
szoku i miała takie poczucie, jakby za moment miała omdleć.
– Coś
ty zrobiła!? – krzyknął Malicki i w tamtej chwili ręka poszła
mu właściwie sama, a potem drugi raz, także jakby samoczynnie.
– Przestań!
– wrzasnęła Sylwia i znalazła w sobie tyle siły, by pochwycić
męża za nadgarstek.
– Dlaczego?
– przemówił Darek. – Niech ją leje. Mnie to nawet rąk szkoda
– przyznał i ruszył w kierunku schodów. – Dzieciaki! Zejdźcie
na dół! Wasza siostra wróciła! – wykrzykiwał na cały dom.
Robert
oddalił się o kilka kroków i oparł o lustro szafy z rozsuwanymi
drzwiami. Sylwia natomiast przystanęła przy Ninie i zaczęła ją
przytulać. Nastolatka płakała, czuła jak jej policzek pulsuje i
zdaje się ciągle rosnąć, a przy tym krew toczyła się z jej nosa
i wpadała do ust.
– Ja
cię zatłukę i nawet matka ci nie pomoże – zagroził brunet,
ledwo przy tym otwierając usta. Zaczął zaciskać w pięść i
otwierać dłoń, która bolała go jak jeszcze nigdy dotąd.
Spojrzał w podłogę i poczuł dziwną obawę, że to jeszcze nie
wszystko.
Miał
rację, bo Iwan miał jeszcze dla niego kilka rewelacji. Zaczął od
wypadku na skuterze, jednocześnie chwytając Majkę za warkocz, a
Piotra za kilka loków, które zdobiły jego głowę, by czasami
nigdzie nie pouciekali. Skończywszy na ślubie i na tym, że nie
pozwoli na to, by więcej bił jego żony. Pominął jedynie Annę,
jej sponsoring, ciąże i aborcję, uważając, że najpierw musi
sprawdzić jak ma się ta dziewczyna, a dopiero potem będzie mógł
powiedzieć cokolwiek jej rodzicom.
– Zrobiłeś
co do ciebie należało. Wkurzyłeś się, rozumiem, ale...
– Jak
to żoną? – zapytała Sylwia cicho.
– Powiedziałeś,
że nasza córka jest twoją żoną – wtrącił się Robert. –
Ona nawet nie ma osiemnastu lat.
– Do
sakramentu nie trzeba pełnoletności – odpowiedział.
Iwan
podszedł do Niny i wyszarpnął ją z ramion matki, ale uczynił to
najbardziej delikatnie jak tylko było można.
– Idź
się umyj, doprowadź do jakiegoś porządku – polecił słabo.
Przez
chwilę go słuchała, podążała przed nim, ale gdy wypuścił jej
ramię z uścisku, to odwróciła się i uderzyła pięścią o jego
klatkę piersiową. Pierwszy zdawał się być lekkim ciosem, takim
na próbę. Kolejne były już mocniejsze, bardziej zdecydowane.
– Nienawidzę
cię! Nienawidzę! Jak mogłeś!? – wrzeszczała, a on usiłował
ją powstrzymać.
Wpadła
w taką furię, że nie potrafił sobie poradzić, bo co z tego, że
trzymał ją za ręce, jak ona wciąż miała możliwość kopać
nogami, a on przez to tracił czujność i zwalniał uścisk. Nawet
się nie spodziewał, że szesnastolatka może mieć tyle siły.
Sylwia
patrzyła na rozgrywającą się scenę z niedowierzaniem i
przerażeniem wymalowanym na twarzy. W końcu to Robert zdecydował
się ruszyć Iwanowi z pomocą. Złapał Ninę od tyłu za ramiona i
starał się ją obezwładnić, nie tylko po to, by nie uczyniła
jemu lub Darkowi krzywdy, ale przede wszystkim dlatego, by nie
zrobiła jej sobie. Podkuliła kolana i zderzyła się nimi z
podłogą, ciągnąc mężczyznę za sobą. Usiadł więc na podłodze
i przyciągnął ją możliwie jak najbliżej, dociskając do własnej
klatki piersiowej.
– Uspokój
się – powiedział zmęczonym głosem, bo ona wciąż kopała
nogami, starając się dosięgnąć nimi choćby piszczele lub stopy
Iwana. – Proszę cię, uspokój się – szepnął błagalnie. –
Zrobisz sobie krzywdę. Słyszysz mnie? – podpytywał. – Jestem
przy tobie, nic się nie stanie. Wszystko będzie dobrze –
zapewniał siląc się na spokojny ton. Jednocześnie dawał Iwanowi
znak głową, by poszedł do salonu. Spodziewał się iż mężczyzna
sam domyśli się o co chodzi, ale ponieważ nic takiego nie
następowało, to w końcu zdecydował się wydać polecenie. –
Niech, że ktoś z was zadzwoni po lekarza. Jej trzeba dać coś na
uspokojenie.
Sylwia
spojrzała na przestraszone, równie mocno co ona sama, dzieci.
Chciała spełnić polecenie męża, ale nogi odmówiły jej
posłuszeństwa. Za dużo się stało i doprawdy nie mieściło się
to w jej głowie. To Darek wykonał krok w stronę telefonu domowego,
bo nie miał przy sobie komórki. Nie za bardzo wiedząc gdzie ma
dzwonić, zdecydował się zatelefonować na pogotowie.
O wow, takich rewelacji to ja się naprawdę nie spodziewałam. Byłam pewna, że Ninka wróciła i jest u Iwana, ale nie przyszło mi do głowy, że mogła zrobić coś takiego. Byłam pewna, że nie byłaby zdolna do takiego okrucieństwa w stosunku do chorego męża, byłam pewna, że gdyby tylko mogła to by przy nim była. A ona umiejętnie i perfidnie wykorzystała, że dzieciaki ją uwięziły i postanowiła skorzystać z takiej świetnie nadarzającej się okazji. Nie rozumiem jak ona mogła tak postąpić, nawet jej tłumaczenie, że chciała to zrobić dla Darka, żeby go ratować nie jest w stanie mnie przekonać do tego, że nie postąpiła źle, zwyczajnie nie widzę dla niej wytłumaczenia.
OdpowiedzUsuńNie dziwię się wściekłości Iwanickiego i chociaż jestem przeciwna rozwiązywaniu problemów za pomocą argumentów siły, to w tym przypadku jestem gotowa rozgrzeszyć go z tego policzka wymierzonego żonie.
On ma rację, że Nina nie tylko ich związkiem zachwiała w posadach tym co zrobiła, ona też przy okazji zatrzęsła małżeństwem rodziców. Doprowadziła ich na skraj załamania nerwowego w imię głupiego pomysłu.
Piotrek i Majka są straszni, nie rozumiem jak mogli uszkodzić skuter Niny, przecież mogło stać się coś dużo gorszego, te dzieci są wyjątkowo zawistne. Najpierw spowodowali wypadek, później uwięzili siostrę, bo postanowili ją ukarać za skręconą kostkę, nie do pomyślenia do czego mogą być zdolne dzieci, zwyczajnie nie mieści mi się coś takiego w głowie.
Byłam pewna, że to Nina jest w ciąży, a tu proszę jaka niespodzianka, to Anka miała zostać matką. Czy ja dobrze zrozumiałam, że Anka miała sponsora? Zapomniałam ile ona ma lat 14? Nie wyobrażam sobie czegoś takiego, nie wyobrażam sobie, żeby moja czternastoletnia córka uwikłała się w coś takiego. Ale może po prostu ja życia nie znam. Trzeba przyznać dziewczynom, że wszystko świetnie i sprawnie zorganizowały, nie ma to jak wujek lekarz, na dodatek taki którego jeszcze da się szantażować.
I tak jak już wcześniej pisałam nie jestem za biciem, ale w tym przypadku Robert też bym rozgrzeszyła.
Zaimponował mi Darek, nie przystał na propozycję żony, a tak łatwo mógłby się na to wszystko zgodzić i wziąć kasę, ale nie zrobił tego. Uważam, że dobrze postąpił, ze zaprowadził Ninę do domu rodziców i powiedział im prawdę, oni jacy by nie byli to jednak zasługiwali na prawdę, a przede wszystkim na to, żeby już przestali się zadręczać myślą, że Nina może nie żyć.
Pozostaje jeszcze kwestia Anki, czy ona już usunęła ciążę, czy jeszcze nie? To też będzie cios dla Malickich. Pewnie teraz będą się zastanawiać gdzie popełnili błąd, że ich wszystkie dzieci mogły w ten a nie inny sposób się zachować. Czy oni będą po tym wszystkim jeszcze rodziną?
Szok,tyle się wydarzyło w tej części... Nina sobie w ogóle nie zdawała sprawy,że ktoś jej bedzir szukał i myślę,że nie sądziła,że sprawy zajdą tak daleko. Jak dzieci mogły uszkodzić jej skuter? Tez powinni dostać tak,że by nie usiadly. Zniknięcie Anki tez się wyjaśniło. Co z ta policjantka? Ostatnio byko,że dotarła do tego domku dziadków i ktoś ją zaatakował? Dobrze kojarzę? Chyba powinnam wrócić do starych części, bo już się trochę gubię. A do ślubu trzeba być pełnoletnimblub mieć zgodę rodziców i Sądu :-)
OdpowiedzUsuńTak, policjantka została uderzona i zapakowana do bagażnika :) Będzie o niej jeszcze.
UsuńNie trzeba mieć zgody rodziców i sądu, bo oni nie brali ślubu cywilnego, ani tego łączonego. Oni wzięli jedynie sakrament i to u znajomego księdza, bo możliwość brania jedynie ślubu kościelnego też została już w wycofana, stąd potrzebne były znajomości. Ksiądz wiedział, że Iwan jest chory, że nie ma dużo czasu, to zlitował się nad nimi i pobłogosławił związek ;) O tym ślubie i jak on był wzięty Iwan opowiadał policjantce w któreś części :)
No to właśnie,musze wrócić do poprzednich części, za długa przerwa :-)
OdpowiedzUsuńA jakoś mnie naszła ochota na Twojego opka, to mówię a dobra, wpadne, przeczytam, bo mam za duże chęci. No i jestem, choć zazwyczaj czekam na więcej rozdziałów.
OdpowiedzUsuńJestem geniuszem! Wiedziałam, a raczej czułam, że coś może być z aborcją i szantażem dla Iwana. Kobieca intuicja normalnie. XD Chociaż zdziwił mnie fakt, że to Anka była w ciąży i poddała się aborcji. To jest dziecko, a ona już się puszczała dla kasy? Popraw mnie, jeśli się mylę, że poszła do łóżka z kimś z miłości. No ale dzieciaki nawet w tym wieku zrobią wiele dla kasy, co mnie przeraża. A wujek? Hm... jakoś... ogólnie ciężko mi spojrzeć na to, gdy ktoś dorosły daje się szantażować dzieciom. Dla mnie to jest niepojęte, nieważne jaki mają nawet haczyk. To on jest dorosły.
Wcale nie zdziwiło mnie zachowanie Niny z tym, by skorzystać z tego porwania. Przez tą sytuację widać, jak bardzo kocha swoją rodzinę. (Sarkazm). Chociaż myślałam, że Iwan wie o wszystkim i działa z nimi. Przynajmniej nie poparł chorego pomysłu Niny.
Teraz pytanie, co z dzieciakami? To przez nie wszystko się to stało i nie są niewinni. Nawet mój ulubiony Piotruś. Dlatego nie lubię dzieci. Małe duże diabły. XD Domyślam się, że M spierze ich równo i będzie tylko patrzył czy równo puchnie, bo on raczej nie zna innych sposobów na rozwiązywanie problemów. Nie to, żebym popierała też uderzenie Iwana. Wiem, że był wściekły na żonę, ale no... sama bym chciała ją rozszarpać, ale ja jej nie kocham ani to nie moje dziecko więc...
A tak z innej beczki, ile jest wszystkich rozdziałów? A pytam tak z ciekawości.
Weny życzę! :)
Przepraszam Cię Tychonie, ale ta cała historia jest mocno pochrzaniona! Jak to możliwe, żeby głupie, małe dzieci więziły własną siostrę na działce, bo ona mu jakiś głupi rower uszkodziła. Jakaś bajka absurdalna w ogóle z tą Anką. Jestem w potężnym szoku, że to ona była w ciąży, bo przepraszam bardzo ile ona ma lat? 13? 14? I jeszcze na dodatek poddała się aborcji (swoją drogą głośny temat ostatnimi czasy) Z tym szntażem to już w ogóle jakiś pochrzaniony pomysł... Nie rozumiepo co to wszysyko i jaki to ma cel w całej historii. Pogubiłam się albo po prostu jestem głupia.
OdpowiedzUsuńPóki co historia też wydaje mi się być naciągana i brakuje mi opisu jak doszło do zamknięcia Niny w tym domku. Mogło zdarzyć się tak, że oni odkręcili jej koło, lekko poluzowali a do wypadku doszło przy działce i wtedy ona tam weszła i ją zamknęli, albo nawet dociągnęli gdy np straciła przytomność. Oczekuję, Tysiu opisu.
UsuńJednak dzieci są zdolne do okrucieństwa, często bezmyślnego. Nie wiem czy oglądałaś "Amerykańską zbrodnie", obejrzyj, a zobaczysz coś co wydarzyło się naprawdę i czego sprawdzą były też małe dzieci. Przykład na okrucieństwo dziecka miałam też w domu, gdy jedno drugiemu odsunęło krzesło i skończyło się szyciem głowy, a mogło przecież śmiercią, gdyby upadło niefortunnie i np uderzyło się potylicą.
Poza tym Nino dzieci mogą być w ciąży. Historia zna takie przypadki jak dwunastoletnie prostytutki co w wieku czternastu lat rodziły dzieci. To nie są bajki, choć ja wolałabym by nimi były, bo takie rzeczy nie powinny się dziać naprawdę.
Momentami też mam wrażenie, że jestem głupia, gdy czytam to opowiadanie, ale znam Tychona i jego twórczość już na tyle, że wiem, jestem niemal pewna, że na końcu wszystko się tak wyklaruje, ze będzie jasne i każdy jeden rozdział, każdy jeden wątek, okaże się mieć sens.
Amerykańską zbrodnię oglądałam, a potem śniło mi się w nocy, bo ja za mocno wszystko przeżywam. Nie obejrzę już tego filmu nigdy więcej ;-(
UsuńNo wiem, wiem, że dzieci mogą być w ciąży, jakoś tak byłam zaszokowana całym tym rozdziałem, że już uczepiłam się chyba wszystkiego...
Też powoli przywykam właśnie do twórczości Tychona, jest naprawdę niepowtarzalna! Ale czasami nie wszystko mieści mi sie w głowie. Póki co ogólem opowieść mi się podoba, inaczej bym nie czytała.
Mózg mi wybuchł po tej części. Serio, takiego toku to ja się nie spodziewałam. Myślałam na początku, że pewnie jakieś zwykłe porwanie, może jakieś tortury, a tu widzę niczym w jakimś serialu... Każdy z każdym... Nie no przesadzam, ale nie spodziewałam się tego. Zdziwiło mnie, że dzieci są aż tak okrutne dla swojego rodzeństwa. Ale ja wiem, że najpierw się robi, a potem żałuje. Chyba, że się nie żałuje, to już jest coś nie w porządku. No ale nie wiem jak miały zaciągnąć Ninę tam, przecież jest starsza od nich. Chyba, że ktoś im pomógł, ewentualnie wspólnymi siłami. Jednak nie ma wspomnienia o Anni. Czy też była w to wmieszana? A może z kolei tutaj brat Roberta jej coś zrobił? W końcu motyw miał. To wszystko jest tak pokręcone, że ja chyba mogę spodziewać się już wszystkiego xD. Widać, że jeżeli choć jeden członek rodziny nie żył przeciętnie i ma coś na sumieniu, to okazuje się, że jednak jest tego więcej. Z drugiej strony, to każda istota ludzka jest inna i przecież nie każdy robi zawsze to, co uważa za słuszne i nie ulega żadnym pokusom.
OdpowiedzUsuńZ kolei Nina to już ja nie wiem, co mam myśleć. W poprzednim rozdziale każe mu się nie zabezpieczać, mówi o tym, że chce dziecko, a z drugiej strony bierze coś, co niszczy ciążę... I weź tu zrozum.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńŹle to zrozumiałam. Myślałam, że Norbert zrobił dziecko Anni, ale pomieszało mi się już od tych wszystkich informacji.
Usuń