niedziela, 17 kwietnia 2016

Rozdział 13 – Chcę znaleźć żonę


Z dala od bliskich, tak nagle rzucił los
W gwarze tajemnic, brzmi nowy, nieznany głos
Znad rzeki wspomnień, obłok podnosi się
Dom twój daleki, zgubiony dawno gdzieś...
Beata Kozidrak – W pustyni i w puszczy

Dariusz Iwanicki, pomimo rozsadzającego bólu głowy, postanowił tego dnia nie łykać kolejnych proszków, nawet o nie nie prosił pielęgniarkę. Wiedział, że te jedynie go otumanią, a ból tak naprawdę nie przeminie, tylko będzie się rozwijał, a po obudzeniu zmusi go do wzięcia kolejnego leku. Chciał mieć możliwie jak najbardziej sprawny umysł i zmusić go do pracy na najwyższych obrotach. Po raz kolejny wybrał numer swojej żony, zarówno ten nowy jak i ten stary. Żaden nie odebrał.
W chwili desperacji, zdecydował się na samodzielne opuszczenie szpitala. Poprosił o wypis na własne żądanie i ruszył śladem swojej żony, tropem, który podyktowany mu został przez serce, a nie rozum, czy zebrane informacje od bliskich. Zdecydował się na przyjrzenie się bliżej jednośladowi swojej żony. Nie musiał włamywać się do garażu. Pani Malicka wpuściła go, gdy zamówił się tym, iż nie tak dawno pożyczał Ninie klucz, a ten teraz jest mu pilnie, bardzo potrzebny.
Grzebiąc w dużej skrzyni na narzędzia, zerkał przez ramię na widocznie podłamaną na duchu kobietę. Już na pierwszy rzut oka widać było, że kilka minut wcześniej płakała. Wywnioskował iż musiała zetrzeć słone krople, teraz lekko przemoczonym rękawem, zanim jeszcze otworzyła mu drzwi. Uznał iż zachowywała pozory. Zastanawiał się tylko co ukrywa – czyżby to, że tęskni i martwi się o córkę. Nie sądził. Wiedział bowiem, iż Sylwia nie ukrywałaby swoich uczuć względem dzieci. Kochała Ninę, kochała całą czwórkę, a on nigdy w to nie wątpił.
Znalazł pan? – zapytała zniecierpliwiona, przestępując z nogi na nogę.
Nie. – Wstał i wytarł dłonie w stare, poprzecierane i popodzierane w kilku miejscach dżinsy. – A może pani mąż będzie wiedział, gdzie...
Roberta nie ma – warknęła nieco agresywniej niż by wypadało.
Pokłócili się państwo? – rzucił szybciej niż pomyślał. – Przepraszam, to nie moja sprawa. Ostatecznie, nie moja. – Skłonił się delikatnie i zatrzymał przy jak sam nazywał pseudomotocyklu. Przyjrzał się uważniej i prędko doszedł do wniosku iż pojazd jest za nowy, by być tym, na którym jego żona zaliczyła kilka glebnięć, podczas wyczyniania cudów i dziwów w pobliskim lesie, na tak zwanych przez wszystkich mieszkańców piaskach. – Do widzenia – dodał i przestał pochylać się nad pojazdem. Wyszedł.
Po powrocie do domu zalogował się do swojego miniaturowego laptopa, który był ukryty w kartonie, przypominającym taki zwyczajny, na męskie skarpety, oraz wciśnięty na dno szafy i nakryty nieposegregowanymi, nieposkładanymi ubraniami. Spędził długie godziny na przeszukiwaniu internetu. Oglądał zdjęcia skuterów, a gdy tylko trafiał na taki jak ten Niny, to dzwonił pod adres firmy i podając się za zainteresowanego kupnem ojca, dyskutował o ilości sprzedanych sztuk w ostatnim czasie. Oczywiście nie narzucał od razu konkretnego modelu, ale zaznaczał, że zna się na rzeczy i nie toleruje ściemniania. Poddawał jednak pod wątpliwość gust własnej córki, dlatego dopytywał o wyniki z jakimi schodziły poszczególne skutery. Sprzedawcy udzielali mu odpowiedzi z jednakowym zapałem, widząc w nim potencjalnego klienta, a on zaczynał już tracić nadzieję, że trafi na odpowiedni trop, aż w końcu jakaś miła pani powiedziała:
Sprzedaliśmy jeden, w zeszły tydzień. Nie schodzą dobrze, bo ten model do najtańszych nie należy, aczkolwiek jest wart swojej ceny. Poza tym to okres zimowy...
Córka rodziła się zimą – odparł, siląc się na pewny, niezachwiany wcześniejszą informacją ton. – Wjadę do państwa, myślę, że dam radę jeszcze dziś, a jeśli nie dziś to jutro – dodał, wcześniej podkreślając na kartce numer i adres sklepu, otaczając go naokoło czerwonym kolorem. Rozłączył się.
Nie wjadę tam z nakazem, bo nie mam skąd go zdobyć, a bez nie jestem nic wart – uświadomił sam sobie i czym prędzej wybrał numer Klaudii, tej policjantki, którą uważał za niezwykłe gapowatą gułę, ale w ostateczności nie miał nikogo innego na kim mógłby polegać, a jak wiadomo, gdy się nie ma co się lubi, to się korzysta z tego co jest.

Klaudia nie odebrała, ale odpisała iż znajduje się na parkingu pod jednym z marketów i odwiedzi go w szpitalu, jeśli chce jej podać jakieś informacje.
Iwan ucieszył się, iż w tym mieście były tylko dwa większe sklepy, w tym jedna galeria handlowa. Zdecydował się podjechać motocyklem właśnie pod nią. Odnalazł samochód brunetki i bez zaproszenia wdarł się do jego wnętrza, zajmując siedzenie pasażera.
Jak mnie znalazłeś? – zdziwiła się. – Czemu nie leżysz w szpitalu? – dodała, otwierając oczy na szerokość pięciu złotych.
To pierwsze nie było trudne, a na to drugie sama znasz odpowiedź, szukam żony.
A ja trafiłam na trop kochanki Malickiego.
Po co? – Wykrzywił zabawnie twarz i wyciągnął przezroczystą, malutką samarkę z kieszeni kurtki. Nabrał na palec nieco amfetaminy i z powodu tego, iż już naprawdę nie był w stanie sobie poradzić z bólem głowy, zdecydował się na wzięcie odrobinki i wciągnięcie jej do nosa.
Klaudia rzuciła mu dezaprobatyczne spojrzenie, a on zupełnie się tym nie przejmując wypytywał dalej o kochankę Malickiego, tym razem nie rzucając żadnym krytycznym słowem. Ostatecznie uznał, że lepiej wiedzieć więcej niż mniej, nawet, gdyby niektóre z informacji, na dłuższą metę, okazałyby się być całkowicie zbędnymi. Zachował więc dla siebie, zdanie iż Klaudia powinna otworzyć biuro detektywistyczne dla rogaczy i zdradzanych żon, a nie brać się za poważne sprawy i zaginięcia.
Widzisz? Tam idzie. – Wskazała brodą na przednią szybę.
Darek szybko dojrzał dobrze mu znanego mężczyznę z dzieckiem na rękach. Zabawiał chłopczyka na wszelkie z możliwych sposobów, podczas gdy rudowłosa nastolatka paliła papierosa, jednocześnie grzebiąc w wózku, jak się potem okazało, w poszukiwaniu smoczka.
Ja wysiądę, ty zostań – zadecydował i nie dał się zatrzymać.
Iwan przechadzał się między samochodami, starając się pozostać niezauważonym, a gdy już był ostatecznie blisko, to przykucnął przy jednym kole i udawał, że zawiązuje buta.
Dziękuję, że nam pomagasz – oznajmiła dziewczyna i przejęła małego drzyjpapę na swoje ręce, natomiast swojego papierosa wcisnęła w usta Malickiego.
Nie lubię czekoladowych – warknął i z odrazą odrzucił jeszcze połowę na bruk, a następnie przydepnął butem.
Twoja córka je pali.
Moja córka pali? – zdziwił się. – Która?
Nie będę kapusiem. Jeszcze raz dziękuję i...
To ja dziękuję za dotrzymanie towarzystwa – przerwał jej. – A co do pomocy, czuję się w obowiązku, skoro...
Robert... – zaczęła i zamilkła. – Ja nie mogę dłużej tego ukrywać – wypaliła w końcu. Mam dość. W ciągu kilku ostatnich miesięcy zostałam samotną matką z dzieckiem, które jest żonatego mężczyzny, a dodatkowo ty... Wiesz co wczoraj powiedziałeś?
Byłem pijany, ale domyślam się. Nikt nie może o tym...
Jak kurwa nikt! Masz syna! Ktoś powinien o tym wiedzieć! Choćby on!!! – wydarła się na całego.
On nie zrozumie! – Chwycił dziewczynę za ramiona i potrząsnął, pomimo że ta ciągle trzymała niemowlę na rękach. – Nie możesz mu powiedzieć! – warknął i przestał nią potrząsać.
Na moment zawiesili się na swoich spojrzeniach, a potem oboje spuścili głowy.
Przepraszam, nie powinienem był – stwierdził, zabierając z niej swój dotyk.
Powinieneś się leczyć. Za dużo pijesz – ośmieliła się zarzucić, a Iwan słysząc ten osąd, uśmiechnął się pod nosem, bo on sam, pomimo iż uważał Malickiego za porządnego faceta, to też twierdził, że chłopina za często nie wychyla za kołnierz, tylko wlewa do gardzieli. – Nikodem... on będzie potrzebował męskiego wzorca, wychowa się bez ojca, dobrze by chociaż było, gdyby miał trzeźwego i nierozdygotanego dziadka. Przemyśl to. Trafię do domu, nie musisz mnie odprowadzać.
Dziadka? – zapytał Darek samego siebie, szeptem, tak, że gdyby ktoś stał kilka centymetrów od niego, to bez problemu by go usłyszał. – Jakiego, kurwa, dziadka? Czyje jest w końcu to dziecko?

Zawiązał sznurówkę po raz dziesiąty tego dnia i powrócił do samochodu Klaudii. Od razu zauważyła jego bladość, ale postanowiła milczeć. W końcu jednak nie wytrzymała i zapytała się, ile podsłuchał.
Niewiele – skłamał. – Jedź na komendę i zdobądź nakaz na ten adres. Jednoślad Niny, nie jest Niny – wyjaśnił ogólnikowo, kładąc kartkę na kokpit, następnie wysiadł z pojazdu i wsiadł na swój motocykl. Założył kask i zdecydował się ruszyć tropem Malickiego, ot tak, dla zabicia czasu, bo i tak bez nakazu, nie miał niczego innego do roboty.
Darek z początku obawiał się, że Robert pozna jego niebiesko-biały pojazd, ale nic takiego nie nastąpiło. Mężczyzna był bardzo zamyślony, snuł się niczym otępiały po mieście, zaliczając po drodze niemal każdy sklep monopolowy, aż w końcu skręcił na osiedle wypasionych willi, gdzie mieściła się najbogatsza elita miasta. Tam też Iwan porzucił swój motocykl i na piechotę, starając się pozostać niezauważonym, podążał za teściem. Dziękował w duchu bogu za to, że bogacze nie lubili czworonogów, przez co teraz żaden na niego nie poszczekiwał.
Malicki wszedł za furtkę, a Darek pozostał na maluśkim chodniku. Wpatrywał się w drzwi i starał się spamiętać kobietę, która otworzyła Robertowi. Nie wiedział kim ona była, bo słońce jakoś tak specyficznie, zupełnie nieproszone napieprzało w jego oczy.
Robert wkroczył do przedpokoju, który zawsze przyprawiał go o dreszcze, klimatem niczym z najstraszniejszych horrorów, kościołów lub muzeów. Następnie minął salon, urządzony w podobnym, staroświeckim i drogocennym, choć niezwykle ciężkim stylu. Wkroczył do gabinetu, który zazwyczaj zajmował jego brat, obok niego oczywiście był gabinet ginekologiczny, w którym zdarzało mu się przyjmować pacjentki. Nie czekał na wyjaśnienia, o nic nawet nie pytał. Po prostu przyłożył, z pięści w nos, przestawiając go przy tym nieco i sprawiając, że niebieska koszula, którą Norbert miał na sobie, zalała się, tryskającą nagle z nozdrzy krwią.
Lekarz złapał się za bolące miejsce i pochylił, ciągle siedząc w wygodnym, skórzanym, obrotowym fotelu. Bolało jak diabli, przez co miał wrażenie, że jeszcze moment i padnie na kolana, albo co gorsza, nawet zemdleje.
Popierdoliło cię!? – zapytał podniesionym głosem.
Ani trochę – padła odpowiedź. – Wreszcie robię to, co trzeba. – Chwycił brata za materiał ubrania i podniósł, a następnie taranem, obaj zderzyli się z drzwiami tarasowymi, później zdemolowali, podczas jatki, pół salonu, a następnie drzwiami wejściowymi wypadli na ogród.
Któryś z sąsiadów musiał wezwać policję, bo pojawił się radiowóz i zabrał jednego pana na komendę w celu złożenia wyjaśnień, a drugiego na izbę wytrzeźwień, uznając, że jest tak bardzo pijany, iż to chyba sam cud sprawił, że jeszcze stoi o własnych siłach.
Iwan przyglądał się temu wszystkiemu z niedowierzaniem, w końcu jednak sobie odpuścił i powrócił do domu. Wiedział jaki jest Norbert, bo Nina kiedyś nawet wspominała, że jej rodzice się o niego pokłócili. Matka dziewczyny uważała, że jej mąż powinien coś poczynić w konkretnym kierunku, jakoś zareagować, zapobiec nim stanie się nieszczęście, a Robert był zdania, że nieproszony o pomoc, nie będzie się w nic wtrącał i wchodził buciorami w cudze małżeństwo. Rzekomo wtedy, na zadane przez Sylwie pytanie, czy gdyby Aneta go poprosiła, to zeznawałby na jej korzyść, odpowiedział, że nie, bo Norbert jest jego bratem i nie będzie występował przeciw niemu. Malicka wtedy się śmiertelnie obraziła i nie odzywała do własnego męża kilka dni. W końcu jednak odpuściła, uznając, że może Robert ma racje, że może gdyby Aneta chciała odejść, to sama znalazłaby w sobie siły i motywacje, i nie należy się mieszać w cudze sprawy, a zająć swoimi.
No to się wmieszał – skomentował, otwierając drzwi domku, w którym wynajmował jedynie pokój.

Niespodziewanie poczuł wibracje swojego telefonu komórkowego. Odebrał.
Cześć – powiedział do swojego długoletniego partnera z pracy.
Prosiłeś o informacje odnośnie pewnej kobiety – przypomniał Mariusz. – Chyba w końcu ją znalazłem. Wyszła za mąż i przyjęła nazwisko męża, została przy nim nawet po rozwodzie.
Jak się teraz nazywa?
Linder – odpowiedział i zaczął wertować papiery, chcąc podać przyjacielowi możliwie jak najwięcej informacji.
Darek jednak był już głuchy na pozostałe słowa. W jego głowie rozbrzmiewało samo Linder i przed oczami widział moment, gdy on i Nina zabrali Majkę i Piotra na pobliskie boisko, by pokopać z nimi w piłkę. Konkretnie to Nina wtedy obiecała ojczymowi, że się nimi zajmie, a on po prostu zdecydował się jej towarzyszyć.
Jak w szkole? – zapytał wtedy małego Piotrusia.
Zajebiasco! – odpowiedział zadowolony chłopczyk. – Pani mnie lubi najmocniej ze wsyskich dzieci. Nowa jes, inna nis w psetskolu – dodał, wykopując piłkę, możliwie jak najdalej. Akurat było mu dane stać na bramce.
A ty ją lubisz?
No! Psesywam ją z innymi dziećmi Linda, jak ten aktol, co mama go lubuje!
Czemu Linda!? – wrzasnął i zaczął kiwać się z Majką, starając się jej zabrać piłkę i już nigdy nie oddawać, przynajmniej do końca piątej dziesięciominutówki, bo właśnie tak rozdzielili sobie grę w popularną stonogę.
Bo się Lindel nazywa! – Uśmiechnięty od ucha do ucha malec, pokazać braki w uzębieniu i zamienił się z Darkiem, rozkazując – teraz ty stań na blamie, a ja będę napieldalał!
Iwanicki otrząsnął się ze wspomnień przeszłych wydarzeń i przerażony, zapytał Mariusza:
Kiedy ona rodziła?
Jakoś pod koniec roku, w szpitalu na Batorego i...
Sprawdź, uwaga, to bardzo ważne. Sprawdź, czy tego dnia był jeszcze jakiś poród, albo czy na porodówce znajdowała się Sylwia Malicka.
Sylwia...
Malicka – powtórzył wyraźnie. – Ona nie wróciła do miasta bez powodu – powiedział jakby sam do siebie, ale kolega wyraźnie go słyszał.
A po... – nie zdążył nawet dokończyć pytania, a już usłyszał sygnał zakończonego połączenia.
Darka jakby samoistnie nogi poniosły w stronę balkonowego okna. Wejrzał przez tafle szkła i dojrzał bawiącego się z psem małego Piotrusia Malickiego, jak zwykle w towarzystwie jasnowłosej jedenastolatki.
To niemożliwe – zapewniał samego siebie. – Nie... nie, po prostu nie – głosił niczym opętany, a jednak zdecydował się otworzyć drzwi i wyjść na balkon. – Piotrek! Majka! – ryknął. – Chcecie chipsy!?
Dwie pary zaciekawionych oczu odszukały jego postać i ochoczo przytaknęły. Majka jeszcze podbiegłą do Anki, która siedziała nieopodal na ławce i pisała SMS-y. Dziewczynka uprzedziła, że idą na moment do sąsiada. Piotrek nie kłopotał się przekazywaniem takich informacji starszemu rodzeństwu. On zazwyczaj czynił to co lubił i co chciał, więc chwila moment, a już łapał za klamkę i wbiegał na korytarz.
Gdzie są te chipsy!? – dopytywał zniecierpliwionym tonem, nawet przy tym przytupując jedną nogą.

9 komentarzy:

  1. Jeżeli mam być całkowicie szczera to ja już kompletnie nic nie rozumiem XD Wychodzi na to, że każdy cos ukrywa, każdy cos kręci i ciężka misja, żeby to wszystko odplątać.
    Na jakiś pokręcony sposób lubię Iwana. W sumie fajny chłopak nie gra jakichś pozorów. Całkiem bystry i spotrzegawczy, ale czy znajdzie żonę, o to jest pytanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Troszeńkę się pogubiłam. Rozumiem, że faktycznie nie Robert jest ojcem małego Nikodema, jest nim Hubert. Tylko, w takim razie wychodzi, że Robert jest ojcem Huberta, a nie bratem, przynajmniej wszystko na to wskazuje. Robert jako dziadek Nikosia poczuwa się do pomocy Martynie.
    Nie dziwię się Robiemu, że boi się powiedzieć prawdę Hubertowi, tyle lat to ukrywał, a teraz po pijaku zdradził swoją tajemnicę Martynie. Nie zazdroszczę mu tej sytuacji, bo jak on teraz ma powiedzieć dorosłemu facetowi, który całe życie był jego młodszym bratem, że to wszystko było jednym wielkim kłamstwem. Jestem bardzo ciekawa, czy Robert zdobędzie się na szczerość i wyzna Hubertowi prawdę.
    Nie bardzo rozumiem z jakiego powodu Robert przywalił Norbertowi, za co?
    Czyżby miała to być ta jego reakcja, o którą pokłócił się kiedyś z Sylwią, na zachowanie brata względem jego żony, bo chyba dobrze zrozumiałam, że Norbert stosuje przemoc domową. Chyba, ze jeszcze coś Robi miał do niego.
    Kolejna sprawa , której do końca na razie nie rozumiem, to o co chodzi z tą nauczycielką Piotrusia, tą Linder, dlaczego Darek prosił kolegę o sprawdzenie, czy Sylwia i ta kobieta rodziły w tym samym szpitalu, zamieniono dzieci, Piotrek nie jest Malickich?
    I co stało się ze skuterem Niny, Darek jest pewien, że prawdziwy skuter jego żony zniknął, a w jego miejsce pojawił się całkiem nowy, tylko kto zamienił skutery i po co? Czyżby Robert, tylko w jakim celu? Ja mam nadzieję, że Robi nie zamienił skuterów, żeby ukryć, że Ninie coś się stało. Mam naprawdę wielką nadzieję, że Darek odnajdzie żonę całą i zdrową, tylko niestety ma coraz mniej czasu, coraz gorzej się czuje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta część wprowadziła nie zły zamęt :) ja juz nic nie rozumiem,strasznie się polubiłam i kompletnie nie rozumiem dlaczego ta nauczycielka Tak bardzo interesuje Darka. Te skutery.tez dziwna sprawa. Wykluczyłam Roberta z kręgu podejrzanych, a znowu myślę,że ma jednak coś na sumieniu. A może Nina poprostu odkryła jakaś rodzinna tajemnice i nie wytrzymała i postanowiła zniknąć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczerze? Ja również się strasznie pogubiłam. Za dużo tajemnic, za dużo charakterków, za dużo pokręconych ludzi w tym wszystkim. Ale postaram się jakoś ogarnąć to rozumiem (choć chyba przy Twojej twórczości mam spore trudności) Tworzysz tak powikłane, skomplikowane historie, że dziwię się iż sam się w tym nie gubisz. Masz po prostu łeb na karku. Mądrą głowę.

    Bardzo podoba mi się, że Darek pomaga Klaudii. Gdyby tak im się przyjrzeć tworzą całkiem niezły duet śledczych. Widać, że Iwanowi naprawdę zależy na Ninie i martwi się o nią, pragnie ją odnaleźć, więc sam bierze sprawy w swoje ręce. Jemu będzie znacznie łatwiej, bo zna Ninę, zna jej pokręconą do cna rodzinę i zna pewne tajemnice. Z początku za nim nie przepadałam, był wulgarny, był niemiły, był chamem do sześcianu i wcale nie pomagał policjantce w szukaniu jego żony. Ale teraz… wydaje mi się, że tylko dzięki niemu uda się znaleźć Ninę. Mam taką nadzieję.

    Pogubiłam się bardzo w tych wszystkich tajemnicach. Kompletnie nie wiem o co chodzi z tym ojcem, czy jednocześnie dziadkiem, bo to by wszystko znaczyło, że Robert nie jest bratem, a rodzicem, a ten cały Nikodem jest nieślubnym dzieckiem Norberta. Dlatego też Robert w końcu nie wytrzymał i przywalił Norbertowi – za zdradę żony i za brak odpowiedzialności. Nie wiem, może jestem głupia, ale… tak to wygląda. I to byłoby logiczne dla tego rozdziału.
    Kolejna zagadka – o co chodzi z tą nauczycielką? Ja osobiście myślę, że z nią miał romans Robert i że Nina się o tym dowiedziała. Przypominam sobie, że w pierwszych rozdziałach była mowa, że to Robert częściej chodzi na wywiadówki – jeśli rzeczywiście miał romans z Linder, to logiczne, że chodził on.
    A z tymi skuterami to zupełnie nie mam absolutnie żadnego pomysłu.
    Czekam na kolejne rozdziały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten rozdział jest ostatnim, który tak miesza. Kolejne już wszystko rozwiązują.
      Mylisz Norberta z Hubertem. Norbert jest starszy od Roberta, potem jest Robert, a potem, kilkanaście lat po nim jest Hubert. No i nauczycielki też są dwie, ta co uczy Ninę historii i ta co uczy Piotrka.

      Usuń
    2. O Matko Boska! hehe tak jak wspominałam - dużo bohaterów, dużo tajemnic i duzo pokręconych spraw. Może się czytelnikom wszystko kiełbasić :D

      Usuń
  5. To co mi się najbardziej podoba w tym opowiadaniu, to to, że każdy kolejny rozdział coś wyjaśnia, coś rozwiązuje i posuwa sprawę do przodu, a jednocześnie tworzy wokół tej sprawy kolejne znaki zapytania i nie daje czytelnikowi odetchnąć.
    Przeanalizowałam sobie wszystko jeszcze raz od początku, przynajmniej tyle ile pamiętałam i nawet zaczęłam żałować, że nie sporządzałam sobie żadnych notatek podczas czytania. Doszłam do wniosku, że Piotrek nie jest synem Malickich, bo Sylwia miała wypadek gdy była w ciąży, dlatego też nie prowadzi teraz samochodu. Pytanie tylko czy ona zamieniła dzieci, czy Robert, by żonę uchronić przed cierpieniem. Jeśli Robert, to by tłumaczyło jego oschłość. Mam wrażenie, że on traktuje ostrzej chłopca niżeli te trzy dziewczynki.
    Za to mały Nikodem to zagadka absolutna. Jeśli Robert jest jego dziadkiem, to kto do cholery jest ojcem chłopca? Chyba nie Hubert, nie? Choć była wzmianka, że Robert jako małolat nie był grzeczny i podczas zabawy w chowanego uprawiał pierwszy seks, więc może dzieci zrobiły dziecko i... rodzice to jakoś zatuszowali, by im nie niszczyć życia i tak rodzice Roberta wychowali jego syna, a on z Hubertem wychowywali się tak jakby braćmi byli. Jeśli tak to zakręciłeś, to... to majstersztyk i zastanawia mnie teraz, co jeśli to jest prawdą, co na to Sylwia i jaki te informacje mają związek z zaginięciem Niny.
    Kolejnym takim śliskim typem jest Darek. Nie chcę tutaj snuć nieprawdziwych teorii, ani powątpiewać w jego miłość do małoletniej żony, ale może to on jest ojcem Piotrusia, może przybył do tego miasta po tego chłopca, bo skoro jest chory i potrzebuje dawcy, to... Piotrek, jako syn, mógłby nim być. Równie dobrze to jednak może być np jego siostrzeniec, a ta nauczycielka być jego siostrą, czy... szukam powiązań i sama się w tym gubię.
    Co do zdrad Roberta, myślę, że jeśli nawet zdradzał, to Sylwia nie miała z nim tak źle, by go teraz wyrzucać z domu bez dowodów, bo co jest dowodem? Gadanie jakieś tam policjantki, która na niczym się nie zna i wszystko tylko psuje? To nie jest tak, że ja po Klaudii jadę, bo ja wiem, że jej też jest ciężko, że to pierwsza sprawa taka i człowiek uczy się na błędach, ale... jest ona ofiarą cięcia kosztów i ignorancji policji na tę sprawę. Klaudia więc w mojej ocenie przyjęła rolę kozła ofiarnego.

    OdpowiedzUsuń
  6. Brakuje myślnika w wypowiedzi tej rudej "mam dość. W ciagu kilku ostatnich miesięcy"

    ...ja się już tak zgubiłam, że nic nie ogarniam... co, kto, jak, z kim, dlaczego itp... po prostu poczekam na dalsze rozdziały z wyjaśnieniami, bo nawet nie moge sobie pokombinować i stworzyć własną teorie. A ja lubię główkować.
    Malicki jest ojcem Nikodema czy dziadkiem? Wtf nie ogarniam już niczego. No i dlaczego wpieprzył Hubertowi? Za co? Aigoo...!! Tak zaplątałeś, że teraz nic nie wiadomo T.T tzn to nie źle czy coś, ale nawet nie mam punktu zaczepienia... nie wiem, co mam myśleć. Nie wiem czemu grzebią w przeszłości Malickiego, ale może faktycznie jego zdrady mogą mieć jakieś powiązanie ze zniknięciem Niny. Myślę, że ona żyje, tylko nie wiem czy została uprowadzona, czy po prostu sama chciała z jakiegoś powodu zniknąć. A co jeśli ktoś jej kazał? Nie wierzę by była przetrzymywana. No i skoro napisała do Darka to czemu nie odbiera? Nie może? Nie ma już tego telefonu? Aish... normalnie jak pajęcza sieć.
    Tak w ogóle to sam przerabiasz te zdjęcia czy one już są gotowe? Bo zawsze tak pasują i zaczyna mnie to zastanawiać czy bohaterów nie wziąłeś z jakiegoś filmu.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. To ja też niestety muszę przyznać, że się już totalnie pogubiłam. Zwłaszcza, że ostatnio nie miałam czasu, dlatego też bardzo długo nie komentowałam. Toteż z pamięci ucieka sporo szczegółów. O ile pamiętam sprawę z Norbertem, o tyle np. w ogóle nie ogarniam tej z motocyklem... Skąd nagle się wziął drugi motocykl, skąd zainteresowanie Darka itp. Twój komentarz byłby dla mnie dość pomocny. Och, zgadzam się z Darkiem - Klaudia nie nadaje się na policjantkę. Nie wiem czy kluczowym punktem jest szukanie kochanki Roberta i jego życie miłosne. O ile okażę się mocno ważne, to zwrócę jej honor, ale póki co, to nie mam zamiaru. Wygląda na to, że Darek z powodzeniem manipuluje Klaudią i wysysa z niej tego, czego sam chce, a nie zapowiadałoby się na to, oj nie. Hm sprawa z tymi dziećmi tak się pokomplikowała, że zaraz się okażę, że tu każdy z każdym sypiał i nie wiadomo, co jeszcze. Czytałam sobie komentarze, bo się zastanawiałam czy tylko ja się tak pogubiłam, ale widzę, że nie... i podkradnę pewną myśl, że Robert podmienił dzieci. Nie wiem czy to prawda, ale to faktycznie miłe dla żony, jeżeli tak zrobił, natomiast okropne dla kogoś, komu ukradł dziecko. Chyba, że dla tej osoby dziecko było przekleństwem. Chociaż czy naprawdę by się dało? O.o Wszystko jest tu takie pokomplikowane, ciekawe co się okaże na końcu, ale na pewno zakończenie będzie jakieś takie... pewnie łatwe, ale tyle trzeba było zrobić aby do tego dość.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń